RECENZJE FILMÓW / KSIĄŻEK / GIER PLANSZOWYCH I KOMPUTEROWYCH / SCIENCE FICTION / HORROR / FANTASY / THRILLER / POSTAPOKALIPSA

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Tort z mięcha - recenzja filmu "Naznaczony" ("Insidious")



NIENAWIEDZONY DOM
Młode, amerykańskie małżeństwo z trójką dzieci wprowadza się do nowego domu, w którym… nie straszy! Zaraz, zaraz… W rzeczywistości straszy i to jak cholera, ale nie jest to zasługą domu, piwnicy, stodoły ani żadnej rzeczy w stylu lustra, obrazu, krzesła czy sedesu. Rodzinka (zwłaszcza mama i dzieciaki) zaczyna jednak doświadczać niewyjaśnionych zjawisk, takich jak niepokojące odgłosy, książki, które same spadają z półek, drzwi, które same się otwierają i zamykają, a nawet zarysy i zjawy jakichś mrocznych postaci. Nadal nie brzmi to oryginalnie, ale w ten właśnie sposób zaczyna się dość oryginalny, ale przede wszystkim rewelacyjny horror, jakim jest Naznaczony. Powiedziałbym, że to dość przewrotny początek, żeby nawet nie rzec – nudnawy. Na szczęście historia szybko zaczyna wymykać się z wszelkich schematów…

…BY W SCHEMAT WPAŚĆ Z POWROTEM?
Po upadku z drabiny jeden z dzieciaków zapada w śpiączkę, której przyczyn nie potrafią wyjaśnić najlepsi lekarze. I wówczas występowanie w domu dziwnych zjawisk zaczyna się nasilać. Rodzice chłopca zaczynają podejrzewać, że to nie dom jest przyczyną tych zjawisk i nawet mają rację. Ale nie mają pojęcia o tym, z jak strasznym złem przyjdzie im się zmierzyć. W uświadomieniu tego faktu pomaga im kobieta – medium oraz jej dwaj pomagierzy, którzy badają dom za pomocą dziwnych urządzeń wykorzystujących w działaniu zdobycze nauk ścisłych i okultyzmu. Poza tym pojawią się duchy, demon z czerwoną twarzą, tajemnicza wiedźma i wątek podróży astralnych. Zdaję sobie sprawę, że to nadal nie brzmi zbyt oryginalnie. I to prawda, bo w filmie Naznaczony można znaleźć wiele pomysłów zaczerpniętych z horrorów takich jak Paranormal Activity, Wrota do Piekieł i właściwie wszystkich innych, w których mieliśmy do czynienia z nawiedzonymi domami. Jest też drobny akcent przywodzący na myśl Piłę, ale to nic dziwnego, bo zarówno Piła, jak i Naznaczony mają tego samego reżysera (James Wan) oraz scenarzystę (Leigh Whannell). Apeluję jednak, żeby nie zrażać się (pozornym) brakiem oryginalności i obejrzeć film do końca. Nie będziecie żałować, bo nie dość, że wszystkie – wydawałoby się – tanie, horrorowe chwyty zostały w Naznaczonym zrealizowane po mistrzowsku, to jeszcze na dokładkę film uraczy nas niezwykle klimatycznym udźwiękowieniem i dużą dozą szaleństwa, ocierającą się momentami o kicz. Muszę jednak zaznaczyć, że poziom kiczu (rzecz jasna – zamierzonego) nie jest tu moim zdaniem tak znaczący, jak w wymienionych wcześniej Wrotach do Piekieł, choć jest wiele analogii.

PIEŚŃ POCHWALNA
Jako całość Naznaczony jest horrorem unikatowym, który – zaryzykuję stwierdzenie – może na stałe przejść do klasyki gatunku. Oglądając go odniosłem wrażenie, że w końcu zrobiono pożytek z tych wszystkich średnio strasznych pomysłów o nawiedzonych domach, by widza autentycznie nimi przestraszyć! Gdy zaś film zaczął balansować na krawędzi „horrorów klasy B” byłem po prostu zadziwiony. A to dlatego, że w dalszym ciągu wywoływał we mnie uczucie grozy! Nie wiem, jak twórcom udało się to osiągnąć, ale jestem pełen podziwu dla ich dzieła. Do samego końca oglądałem Naznaczonego z wypiekami na twarzy, choć pod koniec zaczynałem się obawiać, że po raz kolejny „hollywoodzkość” zabije porządny horror tandetnym zakończeniem. Tak się jednak nie stało i miałem przyjemność zobaczyć zakończenie godne prawdziwej opowieści grozy. Naznaczony to niezwykle smakowity kąsek dla prawdziwych wielbicieli gatunku. A nawet nie kąsek, ale wielki kawał soczystego mięcha!


Na koniec dodam tylko, że warto dotrwać do końca napisów (albo po prostu sobie „przewinąć”), żeby zobaczyć kilkusekundową scenkę dopełniającą świetne zakończenie Naznaczonego. Niby drobiazg, ale to wisienka na torcie! [tort z mięcha? hmm…]

werdykt:
10/10

1 komentarz:

  1. Film dość ciekawy, sprawnie zrobiony, ale w pewnym momencie miałem wrażenie, że twórcy zaczęli się gubić. Kiedy napięcie rośnie nagle wszystko się urywa i tak jakby zaczynał się zupełnie inny film - chodzi mi o przejście do tego łażenia we śnie. Z drugiej strony świetnie wykonane zostały niektóre sceny w świecie duchów. No i plus za zakończenie. Ja bym mu dał z 7,5/10.

    OdpowiedzUsuń