RECENZJE FILMÓW / KSIĄŻEK / GIER PLANSZOWYCH I KOMPUTEROWYCH / SCIENCE FICTION / HORROR / FANTASY / THRILLER / POSTAPOKALIPSA

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

The Divide - rozkład moralny i upadek człowieczeństwa w pigułce


Kino nie rozpieszcza ostatnio miłośników postapokaliptycznych klimatów. Owszem, krążą pogłoski o tym, że po latach powstanie nowy Mad Max, w 2009 roku mieliśmy mroczną Drogę (The Road), a w 2010 roku niezły, ale nie wybijający się ponad przeciętność film Księga Ocalenia (The Book of Eli). Poza tym jednak brakuje mi błyskotliwego i zapadającego w pamięć wykorzystania postapokalipsy we współczesnym kinie (nie liczę tu jednak wszelakich produkcji o zombie, które - bądź co bądź - też stanowią przykład postapokalipsy). Być może tematyka ta nie jest obecnie zbyt nośnym tematem, ale nadal ma wielu wiernych fanów. A ci zapewne ucieszyli się na wieść, że powstał film The Divide.

Xavier Gens, który wyreżyserował The Divide, nie ma jak dotychczas wielu produkcji na swoim koncie, ale jest znany z nie najgorszej ekranizacji gry komputerowej Hitman i całkiem niezłego, choć niezbyt oryginalnego horroru Frontière(s) (polecam zwłaszcza ten francusko-szwajcarski horror, nawiązujący do  amerykańskich slasherów w stylu Wzgórza Mają Oczy). The Divide w tym zestawie również nie wypada źle, ale po kolei...

Film rozpoczyna się od mocnego uderzenia... bomby atomowej w Nowy Jork (tudzież jego okolice). Pewnej grupce osób udaje się odnaleźć w ogromnym chaosie, jaki trwa po eksplozji. Przypadkowi bohaterowie ukrywają się w piwnicach dużego apartamentowca, jednak nie wiedzą, jak długo przyjdzie im spędzić w podziemiach. Szczęśliwym trafem piwnicę budynku zamieszkuje jego konserwator, który jest niezwykle przewidującą osobą, bowiem zgromadził spore zapasy żywności na wypadek ataku terrorystycznego albo jakiejś innej katastrofy, a zatem... fasola w puszkach - jak znalazł! Gospodarz ten jest jednak osobą co najmniej podejrzaną, o niejasnych intencjach i dość ortodoksyjnych poglądach społeczno-politycznych. Prawdziwe emocje zaczynają towarzyszyć bohaterom, gdy dociera do nich grupa ludzi ubranych w specjalistyczne kombinezony, a szybko okazuje się, że bynajmniej nie są oni przyjaźnie nastawioną ekipą ratunkową...

Po takim opisie muszę jednak dodać, że The Divide jest tym, czym nie jest. Początkowy rozwój wydarzeń nieco zwodzi widzów i obiecuje im coś, czego dalej już nie będzie. Fabuła filmu rozwija się bowiem w kierunku ciężkiego, behawioralnego eksperymentu psychologicznego, w którym widz jest tylko biernym obserwatorem dramatycznych wydarzeń. Wraz z upływem czasu niektórzy bohaterowie odsłaniają swoją drugą, złowieszczą naturę, a inni coraz bardziej pogrążają się marazmie, błądząc pustymi spojrzeniami po klaustrofobicznych pomieszczeniach. Atmosfera zaczyna się zagęszczać, a film balansuje na krawędzi mrocznego dramatu i thrillera, czasem nawet horroru. Tutaj jednak strach nie czai się ukryty w ciemnościach, ale ukazuje swoje oblicze w ludzkich (a raczej "nieludzkich") zachowaniach ludzi. To naprawdę mocne kino, nie stroniące od ukazywania przemocy, okrucieństwa, szaleństwa i seksu, z całą pewnością nieprzeznaczone dla osób wrażliwych. Występują tu pewne analogie do filmu Miasto Ślepców (Blindness), zatem fani tego tytułu nie powinni być zawiedzeni oglądając The Divide. Ponadto dużym plusem obrazu jest dla mnie niejednoznaczne ukazanie upływu czasu. W zasadzie nie wiemy, czy mijają dni, tygodnie, czy miesiące, a jednak wydaje się, że wiedza ta wcale nie jest widzowi potrzebna.


Jak wspomniałem wyżej, The Divide raczej nie jest odpowiednim filmem dla osób wrażliwych, ale niestety nie jest też filmem dla osób czepialskich. W scenariuszu nie brakuje "dziur", a niektóre elementy są wyraźnie naciągane lub przesadzone. Nie chcę wdawać się tu w szczegóły, ale moim zdaniem wady filmu wynikają głównie z pewnych uproszczeń i umowności właśnie w scenariuszu. Domyślam się, że wielu "krytyków" rości sobie przez to prawo do "zjechania filmu od góry do dołu". I może nawet nie będą oni pozbawionymi racji, ale jeżeli przymknie się oko na pewne niedociągnięcia, to trzeba przyznać, że The Divide może dostarczyć sporej dawki niebanalnej rozrywki, raczej nielekkiej, ale za to przejmującej, a nawet wstrząsającej. Nie jest to film, o którym zapomina się w dziesięć minut po seansie.


Co do samych elementów stricte postapokaliptycznych, to nie ma ich w filmie tak wiele, jak można by oczekiwać, ale wynika to z faktu, że większość akcji toczy się w kilku pomieszczeniach piwnicy. Samo umiejscowienie akcji nie budzi już żadnych wątpliwości: wszystko dzieje się w mieście, z którego zostały tylko zgliszcza. Jest również dobitna scena, w której owe zgliszcza można podziwiać w pełnej krasie. Czyli ogólnie jest dobrze, ale mogło być lepiej. Poniższa ocena punktowa jest próbą zobiektywizowania mojej recenzji, ale wielbiciele postapokalipsy, którzy akurat narzekają na kinową posuchę w swojej ukochanej tematyce, mogą nawet   dodać jeden punkt do poniższego werdyktu. Tak, czy siak, film polecam.

werdykt:
7 /10


Zwiastun filmu można obejrzeć na przykład TUTAJ

wtorek, 10 kwietnia 2012

TRZY SZYBKIE (odc. 5): John Carter, The Awakening, Najczarniejsza Godzina


John Carter (2012)
gatunek: science fiction / przygodowy
podobne do: Avatar 
o czym: Ekranizacja klasycznej powieści sci-fi pt. "Księżniczka Marsa" (z 1912 roku), której autorem jest Edgar Rice Burroughs. Bohaterem historii jest John Carter, weteran amerykańskiej Wojny Domowej, który w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach zostaje przeniesiony na Marsa i przeżywa tam szereg niesamowitych przygód, takich jak udział w konflikcie trzech ras zamieszkujących planetę i miłość do księżniczki jednej z tych ras.
czy warto obejrzeć? John Carter to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów fantastyki. Wiele osób zarzuca mu brak polotu, ale trzeba pamiętać, że scenariusz powstał w oparciu o książkę napisaną ok. sto lat temu. Zatem wszelkie inne produkcje w rodzaju wyżej wymienionego Avatara powinny mieć kompleks wtórności wobec pomysłów, które zostały przedstawione w Johnie Carterze. To dobry, raczej niedoceniony film. Polecam!
werdykt:   7,5 /10


The Awakening (2011)
gatunek: horror
podobne do: Sierociniec, Inni
o czym: Młoda kobieta, która nie wierzy w duchy i bez pardonu rozprawia się z różnej maści szarlatanami organizującymi naciągane seanse spirytystyczne, zostaje wezwana do wyjaśnienia zagadki śmierci małego chłopca, który rzekomo ukazuje się w nocy i straszy w pewnej angielskiej szkole z internatem. Czyżby sceptycznie nastawiona bohaterka w końcu trafiła na prawdziwego ducha?
czy warto obejrzeć? Warto, ale... Jeżeli zaliczasz się do miłośników horrorów i widziałeś/aś już takie tytuły jak Inni z Nicole Kidman i hiszpański Sierociniec, po obejrzeniu The Awakening możesz poczuć się trochę zawiedziony/a. Początek filmu jest niezwykle ciekawy i zapowiada coś oryginalnego, ale końcówka wyraźnie rozczarowuje. Oglądamy klasyczne patenty z duchami, zrealizowane bardzo dobrze, ale to wszystko już gdzieś było (zwłaszcza w wyżej wymienionych dwóch tytułach) . 
werdykt:  /10


Najczarniejsza Godzina (2012)
gatunek: akcja / science fiction / horror
podobne do: filmów typu "inwazja z kosmosu"
o czym: Kosmici atakują! Tym razem jednak rzecz dzieje się w Rosji, a nie jak zwykle w tego typu produkcjach: w USA. Poza tym okazuje się, że kosmici są niemal niewidzialni (czasem tylko mienią się jakąś pomarańczową mgiełką) i interesuje ich energia elektryczna, którą mogą wyłuskać z naszej biednej planety. Plus do tego grupa młodych ludzi walczących o przetrwanie, czyli nic nowego.
czy warto obejrzeć? Szkoda czasu dla tej szmiry. Scenariusz filmu jest wtórny, aktorzy jacyś drętwi, a dialogi wręcz porażają swoją naiwnością. Akcja toczy się dość szybko, ale nie nie wciąga ani trochę. Efektów specjalnych też jakoś mało i delikatnie mówiąc nie zachwycają. Generalnie jest to bardzo słaby film, który właściwie nie zasługuje na ocenę wyższą niż 2/10, ale te pół punktu dodaję za kilka niezłych elementów postapokaliptycznych (głównie scenografie).
werdykt:  2,5 /10