W końcu udało mi się nabyć pierwszą z dwóch wydanych w
Polsce części komiksu Burton & Cyb – Kosmiczni Rabusie. Obecnie kupienie tego
komiksu możliwe jest praktycznie tylko za pośrednictwem portali aukcyjnych,
rzecz bowiem została wydana w 1992 roku. Nie mniej jednak warto było zapolować
na egzemplarz Burtona i Cyba, bo komiks ten z pewnością zasługuje na uwagę.
Tych, którzy nie wiedzą o co chodzi, odsyłam do recenzji
drugiej części Burtona i Cyba, którą opublikowałem na łamach niniejszego bloga
w zeszłym roku (można ją znaleźć TUTAJ). A reszcie przypomnę tylko, że Burton i
Cyb to para kosmicznych nicponi, złodziejaszków i hochsztaplerów. Komiks o ich
przygodach podzielony jest na krótkie historie, a każda z nich opowiada o
konkretnym „szwindlu”, jakiego zamierzają dokonać nasi antybohaterowie. W
części pierwszej („Komiks” nr 6/1992) Burton i Cyb sabotują walkę bokserską,
budują mechanicznego „boga” dla chciwego i despotycznego kapłana, walczą z
olbrzymią, latającą meduzą, wywołują spreparowaną inwazję na asteroid bogaty w
szlachetne metale, wyruszają na poszukiwanie Excalibura oraz próbują złapać
„Rybę – Diabła” na planecie oceanicznej. Trzeba przyznać, że ich przygody są
naprawdę zróżnicowane…
Refleksją, jaka nasuwa się po przeczytaniu komiksu jest
podziw nad sposobem opowiadania historii przez autorów komiksu. Pomimo, że
poszczególne epizody są naprawdę krótkie (po kilka stron), upakowano je całą
masą wydarzeń i zwrotów akcji. Ponadto czytelnik nie ma właściwie chwili
wytchnienia, bo cały czas rzucany jest w wir międzygalaktycznych przygód
odbywających się w rozmaitych sceneriach. W tym miejscu trzeba również dodać,
że autorzy komiksu przedstawiają czytelnikowi bardzo ciekawe – choć niestety szczątkowo
ukazane – kosmiczne uniwersum. Mamy tu wielość planet i ras je zamieszkujących.
Są cyborgi, roboty i ciekawie „zaprojektowane” statki kosmiczne i pojazdy.
Myślę, że dałoby się to wszystko wykorzystać do stworzenia jednej, długiej i
rozbudowanej fabularnie opowieści z Burtonem i Cybem w roli głównej. Ale nie ma
co narzekać, bo forma krótkich historyjek też się sprawdza.
Burton i Cyb to kawał porządnej, komiksowej roboty, również pod
kątem wizualnym. Rysunki są po prostu ciekawe: z jednej strony dość szczegółowe
w przedstawianiu detali rozmaitych obiektów (co pasuje do konwencji science
fiction), a drugiej strony groteskowe i komiczne w sposobie przedstawiania
postaci. Całość jest bardzo humorystyczna, choć w odniesieniu do drugiej części
komiksu („Komiks” nr 4/1993) wydała mi się mniej zabawna i mniej błyskotliwa.
Nie mniej jednak w równym stopniu polecam obie części komiksu, bo jest to rzecz
niebanalna, a nawet zaskakująca.
werdykt:
7/10