RECENZJE FILMÓW / KSIĄŻEK / GIER PLANSZOWYCH I KOMPUTEROWYCH / SCIENCE FICTION / HORROR / FANTASY / THRILLER / POSTAPOKALIPSA

czwartek, 26 sierpnia 2010

TOP 10 gier na PEGASUSA (NES'a) - subiektywnie...

Niniejszym przedstawiam swoją listę dziesięciu najlepszych gier na PEGASUSA (NES’A). Ciężko było wybrać dziesięć najlepszych gier, bo z perspektywy czasu wiele się zmienia. Pewnie piętnaście lat temu moja lista być może wyglądałaby zupełnie inaczej. Jeszcze inaczej może wyglądać za kolejne piętnaście lat. Jedno jest pewne. Nigdy nie zapomnę PEGASUSA. Nigdy nie zapomnę tych emocji, jakie wywoływały dziesiątki pikselowatych, dwuwymiarowych platformówek. Nigdy nie zapomnę pokracznych, ale jakże pięknych dźwięków wydawanych przez tą ośmiobitową konsolę. Nigdy nie zapomnę kształtu i kolorów, jakie miały kartridże. Nie zapomnę także emocji, które towarzyszyły mi podczas wizyt na bazarach…

Moja lista TOP 10 jest z pewnością subiektywna. Ale taka musi być, bo nie da się tych gier ocenić obiektywnie. Każdy darzy sentymentem inne tytuły. Poza tym w czasach, kiedy gry na NES’a miały swoje najlepsze dni, nie było tak dobrej informacji o rynku „growym” jak dziś. W każdym razie moja lista powstała w oparciu i kilka istotnych kryteriów. Brałem pod uwagę przede wszystkim czas, jaki spędziłem niegdyś przy danej grze (kryterium to opatrzone jest jednak często błędem „niepamięci”), klimat gier oraz oprawę audiowizualną. Chociaż słowo „oprawa” wydaje się tu być jakimś nadużyciem. Z pewnością obecność niektórych tytułów na liście może zaskoczyć. Właściwie nawet ja sam jestem zaskoczony. Ale jakieś subiektywne przeświadczenie kazało mi taki a nie inny zestaw gier zaprezentować…

10. Sword Master - w to nawet bałem się grać. Klimat mrocznego fantasy w swoich czasach robił na mnie wrażenie.


9. Rockin' Kats - platformówka z pozoru infantylna, a jednak również klimatyczna.


8. Double Dragon II - przedstawiciel platformówek-bijatyk w moim zestawieniu. Moim zdaniem najbardziej udana część serii Double Dragon na NES'a.



7. Super Rescue Solbrain (Tokkyuu Shirei Solbrain) - zdecydowanie czarny koń na mojej liście. Platformówka, która była i jest dla mnie zbyt trudna, ale zachwycała mnie futurystycznym, niemalże postapokaliptycznym klimatem. 



6. Panic Restaurant - mały, gruby kucharz bije patelnią lub jakąś łychą nadbiegające marchewki, udka kurczaka i inne absurdalne rzeczy. Dla mnie bomba! 



5. Time Diver Eon Man - znana także pod tytułem Time Diver Avenger. Nie jest to może epokowa gra, ale futurystyczny klimat, różnorodne wizualnie poziomy, ciekawe muzyczki w tle i dość niski poziom trudności sprawiły, że grałem w to przez wieeele godzin. 




4. GOAL 3 - tego nie trzeba komentować. Po prostu hit.


3. Big Nose Freaks Out - jaskiniowiec z maczugą na jednokołowej deskorolce. Ten pomysł sprawia, że kolejne poziomy można przechodzić długo, odkrywając różne znajdźki, albo na tak zwanego  chama, prując na deskorolce, ile tylko się da. W tą grę z powodzeniem pogrywam nawet obecnie. Chyba nigdy mi się nie znudzi.




2. The Fantastic Adventures of DIZZY - tu właściwie też nie ma co komentować. Najlepsza przygodówka wśród platformówek. Jedna z najbardziej rozbudowanych gier na Pegasusa.



A zwycięzcą jest...

1. The Jungle Book - to gra, którą ukończyłem chyba najwięcej razy, spośród wszystkich gier na Pegasusa. Po części to zasługa bardzo dobrze dobranym poziomom trudności, ale przede wszystkim wrażenie robiły rozległe, świetnie zaprojektowane poziomy, bardzo dobra grafika, muzyka i dźwięki, niezły klimat... I ta grywalność... Polecam!




Wielcy nieobecni (znaleźliby się w drugiej dziesiątce - kolejność przypadkowa): Mario Bros, Contra, Contra Force, Prince of Persia, Jurassic Park, Ultimate Stuntman, Eliminator Boat Duel, Micro Machines, Toxic Avenger, Championship Pool.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Do zoo

Do zoo Franciszek jedzie
Do zoo, bo tam niedźwiedzie
Do zoo, bo tam nadzieja
Niepotrzebny kaznodzieja
Wystarczy spotkać zwierza
Zwierza się Franciszek, zwierza
Kiedyś mięso jeża zeżarł
On je żarł a z nieba żar
Strumieniem się lał

Przez kolce jeża żołądek pokuty
Teraz nadszedł czas pokuty
Może napić się cykuty?
Tam do płotu jest przykuty
Dystrybutor cykuty
Z boku sterczą jakieś druty
Czyżby zepsuty?
Wokół uśmiercone ciała
Uff...
A jednak działa

Na maszynie tekst widnieje:
Wrzuć monetę dwuzłotową
Łyknij płyn i już sztywniejesz
Piękna śmierć wśród zwierząt, w zoo

Drży Franciszek już ze strachu
Wrzucić pieniądz? Iść do piachu?
Albo cieszyć się swym życiem...
I wtem podjął już decyzję

***

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Na rozstaju dróg

Na rozstaju dróg
Gdzie dobro w lewo
A w prawo zło
Pojawiła się lodówka
Za nią pralka i lokówka
Z boku czarna limuzyna
W prawo skręt i już jej ni ma

Potem zeszły prosto z nieba
Gwiazdy lśniące martwym blaskiem
Proszą o kawałek chleba
Chętnie z dietetycznym masłem

Wargi oblizały skrzętnie
By nie został okruch żaden
Brzuchy jak balony wielkie
W mękach wykrzywione twarze

Drogę przysłoniły cielska
Dobra, zła już nie widziałem
Przyszedł Szatan prosto z piekła
Paczkę szpilek mu podałem

Z hukiem pękły wszystkie gwiazdy
Wystrzeliły wprost w niebiosa
Niosły je gastryczne gazy
Szatan wręcz ze śmiechu konał

Potem wstał i machnął ręką
Zdziwiony patrzyłem jak skręca w lewo

***

czwartek, 12 sierpnia 2010

Trzecia część z cyklu "Mroki Średniowiecza"


Lekcja higieny


Och, Cedryku! Mężu miły!
Nabawiłam się gdzieś kiły!
To nic złego, moja Milgrid.
Pójdziem umyć się za trzy dni.

***

środa, 11 sierpnia 2010

Druga część z cyklu "Mroki Średniowiecza"



Smak miłości

Och, Cedryku! Mój rycerzu!
Serce dam ci na talerzu!
Odpowiada na to Cedryk:
Zjadłbym raczej jakiś befsztyk.

***

Ponure jajo

w ponurym gaju
ponury pająk
ponurą pieśń śpiewając
straszliwe zniósł jajo
z którego wykluć
nic się nie chciało
minęło siedem lat
ponury pająk zmarł
a było to w maju
w tym ponurym gaju
usłyszeć się dało
jak pękło jajo
z przeraźliwym dźwiękiem
to było pęknięcie!
w jaja wnętrzu
był tylko keczup
na zewnątrz wyszedł
i żył własnym życiem
lecz jakie to smutne
urodzić się keczupem...

***

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Część pierwsza z cyklu "Mroki Średniowiecza"


Szaty uprane

Och, Cedryku! Ukochany!
Skończył nam się płyn do tkanin!
Na to Cedryk czule rzecze:
Upierz, Milgrid, gacie w rzece.

***

INCEPCJA

Z grubsza tydzień po premierze filmu Incepcja zabieram się w końcu do jego krótkiej oceny. Tuż po wyjściu z kina zaryzykowałem w myślach twierdzenie (a zarazem postanowienie), że oto właśnie utwierdziłem się w przekonaniu, iż jestem fanem filmów Christophera Nolana. Dla niewtajemniczonych wymieniam najważniejsze tytuły filmów tego reżysera: Memento, Prestiż, Bezsenność, Batman Początek, Mroczny Rycerz. No i oczywiście najnowsze dzieło, czyli rzeczona Incepcja

Nie będę się tu wdawał w szczegółowe opisywanie fabuły filmu, bo największą przyjemnością jest odkrywanie jej samemu. Ale mała dawka informacji się przyda. Incepcja jest z pozoru thrillerem science fiction, którego akcja toczy się w niedalekiej przyszłości, kiedy możliwe jest ingerowanie w ludzkie sny. Zazwyczaj jest to wykorzystywane nielegalnie, aby np. wykraść jakąś informację z głębi ludzkiego umysłu. Celowo napisałem "z pozoru thriller...", ponieważ właściwie jest to film typu skok na bank (tzw. heist), z tą różnicą, że bankiem jest w tym przypadku ludzki umysł, a ponadto nie trzeba go akurat okraść, ale coś w nim zostawić (czyli zasiać jakąś ideę). Ale aby tego dokonać, trzeba nieszczęsną ofiarę załatwić tak, żeby nie wiedziała, że ktoś w jej umyśle grzebie. Bohaterowie filmu, na czele których stoi Dom Cobb (Leonardo DiCaprio) posiadają wszelkie niezbędne technikalia i zdolności potrzebne do włamania się do czyjegoś snu, ale na ich drodze pojawiają się także niespodziewane komplikacje. Ale mniejsza z tym. Liczy się fakt, że intryga jest pierwszorzędna. Mamy w filmie takie sytuacje, w których bohaterowie zasypiają, odnajdują się w czyimś śnie, po czym zasypiają w nim, aby znaleźć się w śnie we śnie. Ale to dopiero początek. Potem jest sen we śnie, we śnie oraz sen we śnie, we śnie, we śnie. A nawet jeszcze więcej... Dlatego film trzeba oglądać uważnie, żeby nie zgubić się w poszczególnych warstwach snów. Czasami nawet zdarzyło mi się zwątpić, czy cały ten skok na umysł nie jest tylko snem głównego bohatera. I właśnie w tym całym zagmatwaniu tkwi największa siła Incepcji i jej potencjał. Skojarzenia z utworami literackimi Philipa K. Dicka są tu jak najbardziej na miejscu. Incepcja nie jest kolejnym głupim, efekciarskim, hollywoodzkim filmem. Owszem, jest efekciarska i hollywoodzka, ale to tak raczej przy okazji. Ale w żadnym wypadku nie jest głupia. To inteligentne i trzymające w napięciu widowisko, które wszem wobec polecam. 

Co do mojej oceny cyferkowej, to dałbym nawet dziesiątkę, ale czegoś mi subiektywnie zabrakło do tego... Dziesiątkę zarezerwowałem natomiast dla Prestiżu, czyli wcześniejszego filmu Nolana :) 


moja ocena:
9,5/10

środa, 4 sierpnia 2010

Niemożliwium

Na wstępie pragnę tylko poinformować, że na bocznym pasku dodana została stronka poświęcona Pluskwiakowi Alfredowi i jego niezwykłym przygodom. Znajdują się tam wszystkie powstałe dotychczas odcinki (a jest ich pięć) mojego pokracznego komiksu. Zapraszam do oglądania i czytania, a poniżej już gwoźdź programu, czyli kolejny utwór zaliczany przeze mnie do grona antypoezji


Niemożliwium 

Pod oknem, przy kaloryferze
stoi sobie Niemożliwium.
Czy to może jakieś zwierzę,
czy też inna forma bytu?

Niemożliwium jest maleńkie,
jednak cechy jego inne
bardzo trudno wskazać będzie,
bowiem są to cechy dziwne.

Umiejętność purchlaszenia
rzecz to nie do wyjaśnienia.
A zdolności strąbumiczne
też są bardzo tajemnicze.

Co zaś tyczy się wyglądu,
według wierzeń i osądów
Niemożliwium ma trzy zduśce,
dwa wiłądki i ślindukter.

Niemożliwium w ciągu doby,
jakby tego było mało,
zmienia kształt swojej budowy
transformując się w kakao.

Gdy kakao więc spostrzegłeś
w dziwnych miejscach swego domu,
Niemożliwium jest to pewnie,
w trakcie intensywnych godów.

***

niedziela, 1 sierpnia 2010

BURTON & CYB (2) - KOSMICZNI RABUSIE

Wraz z nową szatą graficzną bloga - trochę w stylu gier retro - przedstawiam kolejną recenzję, również nawiązującą do czasów minionych. Będzie to komiks "Burton & Cyb", a dokładnie druga odsłona tego komiksu, wydana w Polsce w 1993 roku w magazynie "Komiks" (tudzież "Komiks - Fantastyka"). Poniżej okładka tego komiksu, choć w wersji niemieckiej (wersji polska jest bardzo podobna, ale nie udało mi się jej znaleźć w obrazku o zadowalającej jakości).
 ***

Komiks ten jest już właściwie białym krukiem, a to ze względu na znaczne trudności w jego nabyciu. Zresztą pierwszej części Burtona i Cyba nie udało mi się jeszcze zdobyć... Zawsze jednak darzę niesamowitym sentymentem zeszyty magazynu "Komiks", który wydawany był niegdyś przez wydawnictwo "Prószyński i S-ka". Po pierwsze dlatego, że kojarzą mi się z dzieciństwem (moim pierwszym w życiu komiksem był jeden z odcinków "Wiedźmina" wydany właśnie na łamach opisywanego wydawnictwa), po drugie dlatego, że komiksy te znacznie różniły się jakościowo od wydawanych w tamtym czasie seryjnie Batmanów, Supermanów, Spidermanów, itd. I nie chodzi tu tylko o jakość papieru, ale przede wszystkim o poziom artystyczny tych komiksów. Burton i Cyb nie jest tu może najlepszym przykładem (jeżeli chodzi o poziom artystyczny), ale wpadł w moje ręce dopiero niedawno i wywołał po raz kolejny rzewne wspomnienia z czasów dzieciństwa... Można zatem powiedzieć, że Burton & Cyb stał się jedynie pretekstem do refleksji nad zapomnianym już dziś "Komiksem", ale coś o Kosmicznych Rabusiach też trzeba powiedzieć.

Burton i Cyb to antybohaterowie. W zasadzie ciężko ich polubić bo to po prostu cwaniaki, złodzieje i hochsztaplerzy.  Mają różne perypetie, które zaczynają się przeważnie od chęci szybkiego i niekoniecznie uczciwego wzbogacenia się w duże ilości "kredytek solarnych". Sam komiks jest właśnie zbiorem krótkich przygód naszych antybohaterów. Raz próbują okraść dom aukcyjny intergalaktycznych piratów, innym razem, przy pomocy istoty, która potrafi przybrać dowolną postać, próbują sprzedać idealnie piękne kobiety na planecie zamieszkałej przez samych nabuzowanych testosteronem samców. Złe uczynki rzadko kiedy się jednak naszym pupilom udają. Pomimo wszelkich starań są oni jednak nieudacznikami. I tu właściwie autorzy załagodzili sprawę, być może nie chcąc, by ich dzieło zostało uznane za niemoralne i gorszące. Komiks jest zatem czysto rozrywkowy i trudno szukać w nim głębszego przesłania. No, może jedynie w historyjce, w której Burton i Cyb zamieniają plemię brutalnych małpoludów w inteligentne istoty, przy pomocy niezwykłego urządzenia, a następnie próbują zmusić "małpowców" do podpisania wyzyskującego kontraktu, zmuszającego do ciężkiej harówki, za psie pieniądze. I wówczas okazuje się, że inteligentne małpy zaczynają się buntować, zakładają na prędce związki zawodowe, a nawet partię komunistyczną! Widać tu wyraźne odniesienie do naszej rzeczywistości, jest ono raczej trafnym pastiszem. I choćby dlatego nie żałuję, że kupiłem i przeczytałem Burtona i Cyba. Pomimo pewnej ubogości scenariusza (głównie ze względu na to, że są to króciutkie historie), polecam komiks "Burton & Cyb - Kosmiczni Rabusie", jako osoba, która z dużym zainteresowaniem śledzi wszelkie inteligentne próby połączenia komedii z konwencją science fiction.


Moja ocena:
7/10