Z grubsza tydzień po premierze filmu Incepcja zabieram się w końcu do jego krótkiej oceny. Tuż po wyjściu z kina zaryzykowałem w myślach twierdzenie (a zarazem postanowienie), że oto właśnie utwierdziłem się w przekonaniu, iż jestem fanem filmów Christophera Nolana. Dla niewtajemniczonych wymieniam najważniejsze tytuły filmów tego reżysera: Memento, Prestiż, Bezsenność, Batman Początek, Mroczny Rycerz. No i oczywiście najnowsze dzieło, czyli rzeczona Incepcja.
Nie będę się tu wdawał w szczegółowe opisywanie fabuły filmu, bo największą przyjemnością jest odkrywanie jej samemu. Ale mała dawka informacji się przyda. Incepcja jest z pozoru thrillerem science fiction, którego akcja toczy się w niedalekiej przyszłości, kiedy możliwe jest ingerowanie w ludzkie sny. Zazwyczaj jest to wykorzystywane nielegalnie, aby np. wykraść jakąś informację z głębi ludzkiego umysłu. Celowo napisałem "z pozoru thriller...", ponieważ właściwie jest to film typu skok na bank (tzw. heist), z tą różnicą, że bankiem jest w tym przypadku ludzki umysł, a ponadto nie trzeba go akurat okraść, ale coś w nim zostawić (czyli zasiać jakąś ideę). Ale aby tego dokonać, trzeba nieszczęsną ofiarę załatwić tak, żeby nie wiedziała, że ktoś w jej umyśle grzebie. Bohaterowie filmu, na czele których stoi Dom Cobb (Leonardo DiCaprio) posiadają wszelkie niezbędne technikalia i zdolności potrzebne do włamania się do czyjegoś snu, ale na ich drodze pojawiają się także niespodziewane komplikacje. Ale mniejsza z tym. Liczy się fakt, że intryga jest pierwszorzędna. Mamy w filmie takie sytuacje, w których bohaterowie zasypiają, odnajdują się w czyimś śnie, po czym zasypiają w nim, aby znaleźć się w śnie we śnie. Ale to dopiero początek. Potem jest sen we śnie, we śnie oraz sen we śnie, we śnie, we śnie. A nawet jeszcze więcej... Dlatego film trzeba oglądać uważnie, żeby nie zgubić się w poszczególnych warstwach snów. Czasami nawet zdarzyło mi się zwątpić, czy cały ten skok na umysł nie jest tylko snem głównego bohatera. I właśnie w tym całym zagmatwaniu tkwi największa siła Incepcji i jej potencjał. Skojarzenia z utworami literackimi Philipa K. Dicka są tu jak najbardziej na miejscu. Incepcja nie jest kolejnym głupim, efekciarskim, hollywoodzkim filmem. Owszem, jest efekciarska i hollywoodzka, ale to tak raczej przy okazji. Ale w żadnym wypadku nie jest głupia. To inteligentne i trzymające w napięciu widowisko, które wszem wobec polecam.
Co do mojej oceny cyferkowej, to dałbym nawet dziesiątkę, ale czegoś mi subiektywnie zabrakło do tego... Dziesiątkę zarezerwowałem natomiast dla Prestiżu, czyli wcześniejszego filmu Nolana :)
moja ocena:
9,5/10
Mnie film się również bardzo podobał i jestem zdania, że warto wydać parę groszy, żeby film ten obejrzeć "na dużym ekranie". Oj dzieje się w tym filmie, dzieje..... A swoją drogą to zastanawia mnie, jaki film będzie na tyle dobry, żeby zasłużyć sobie na ocenę 10/10 :)
OdpowiedzUsuńO przepraszam, właśnie uświadomiłam sobie, że taki film już istnieje.... choć nie zgadzam się z tą oceną (moim skromnym zdaniem nie zasługuje na ten zaszczyt, bo nawet nie chciałam go obejrzeć...)
OdpowiedzUsuń