Wraz z nową szatą graficzną bloga - trochę w stylu gier retro - przedstawiam kolejną recenzję, również nawiązującą do czasów minionych. Będzie to komiks "Burton & Cyb", a dokładnie druga odsłona tego komiksu, wydana w Polsce w 1993 roku w magazynie "Komiks" (tudzież "Komiks - Fantastyka"). Poniżej okładka tego komiksu, choć w wersji niemieckiej (wersji polska jest bardzo podobna, ale nie udało mi się jej znaleźć w obrazku o zadowalającej jakości).
***
Komiks ten jest już właściwie białym krukiem, a to ze względu na znaczne trudności w jego nabyciu. Zresztą pierwszej części Burtona i Cyba nie udało mi się jeszcze zdobyć... Zawsze jednak darzę niesamowitym sentymentem zeszyty magazynu "Komiks", który wydawany był niegdyś przez wydawnictwo "Prószyński i S-ka". Po pierwsze dlatego, że kojarzą mi się z dzieciństwem (moim pierwszym w życiu komiksem był jeden z odcinków "Wiedźmina" wydany właśnie na łamach opisywanego wydawnictwa), po drugie dlatego, że komiksy te znacznie różniły się jakościowo od wydawanych w tamtym czasie seryjnie Batmanów, Supermanów, Spidermanów, itd. I nie chodzi tu tylko o jakość papieru, ale przede wszystkim o poziom artystyczny tych komiksów. Burton i Cyb nie jest tu może najlepszym przykładem (jeżeli chodzi o poziom artystyczny), ale wpadł w moje ręce dopiero niedawno i wywołał po raz kolejny rzewne wspomnienia z czasów dzieciństwa... Można zatem powiedzieć, że Burton & Cyb stał się jedynie pretekstem do refleksji nad zapomnianym już dziś "Komiksem", ale coś o Kosmicznych Rabusiach też trzeba powiedzieć.
Burton i Cyb to antybohaterowie. W zasadzie ciężko ich polubić bo to po prostu cwaniaki, złodzieje i hochsztaplerzy. Mają różne perypetie, które zaczynają się przeważnie od chęci szybkiego i niekoniecznie uczciwego wzbogacenia się w duże ilości "kredytek solarnych". Sam komiks jest właśnie zbiorem krótkich przygód naszych antybohaterów. Raz próbują okraść dom aukcyjny intergalaktycznych piratów, innym razem, przy pomocy istoty, która potrafi przybrać dowolną postać, próbują sprzedać idealnie piękne kobiety na planecie zamieszkałej przez samych nabuzowanych testosteronem samców. Złe uczynki rzadko kiedy się jednak naszym pupilom udają. Pomimo wszelkich starań są oni jednak nieudacznikami. I tu właściwie autorzy załagodzili sprawę, być może nie chcąc, by ich dzieło zostało uznane za niemoralne i gorszące. Komiks jest zatem czysto rozrywkowy i trudno szukać w nim głębszego przesłania. No, może jedynie w historyjce, w której Burton i Cyb zamieniają plemię brutalnych małpoludów w inteligentne istoty, przy pomocy niezwykłego urządzenia, a następnie próbują zmusić "małpowców" do podpisania wyzyskującego kontraktu, zmuszającego do ciężkiej harówki, za psie pieniądze. I wówczas okazuje się, że inteligentne małpy zaczynają się buntować, zakładają na prędce związki zawodowe, a nawet partię komunistyczną! Widać tu wyraźne odniesienie do naszej rzeczywistości, jest ono raczej trafnym pastiszem. I choćby dlatego nie żałuję, że kupiłem i przeczytałem Burtona i Cyba. Pomimo pewnej ubogości scenariusza (głównie ze względu na to, że są to króciutkie historie), polecam komiks "Burton & Cyb - Kosmiczni Rabusie", jako osoba, która z dużym zainteresowaniem śledzi wszelkie inteligentne próby połączenia komedii z konwencją science fiction.
Burton i Cyb to antybohaterowie. W zasadzie ciężko ich polubić bo to po prostu cwaniaki, złodzieje i hochsztaplerzy. Mają różne perypetie, które zaczynają się przeważnie od chęci szybkiego i niekoniecznie uczciwego wzbogacenia się w duże ilości "kredytek solarnych". Sam komiks jest właśnie zbiorem krótkich przygód naszych antybohaterów. Raz próbują okraść dom aukcyjny intergalaktycznych piratów, innym razem, przy pomocy istoty, która potrafi przybrać dowolną postać, próbują sprzedać idealnie piękne kobiety na planecie zamieszkałej przez samych nabuzowanych testosteronem samców. Złe uczynki rzadko kiedy się jednak naszym pupilom udają. Pomimo wszelkich starań są oni jednak nieudacznikami. I tu właściwie autorzy załagodzili sprawę, być może nie chcąc, by ich dzieło zostało uznane za niemoralne i gorszące. Komiks jest zatem czysto rozrywkowy i trudno szukać w nim głębszego przesłania. No, może jedynie w historyjce, w której Burton i Cyb zamieniają plemię brutalnych małpoludów w inteligentne istoty, przy pomocy niezwykłego urządzenia, a następnie próbują zmusić "małpowców" do podpisania wyzyskującego kontraktu, zmuszającego do ciężkiej harówki, za psie pieniądze. I wówczas okazuje się, że inteligentne małpy zaczynają się buntować, zakładają na prędce związki zawodowe, a nawet partię komunistyczną! Widać tu wyraźne odniesienie do naszej rzeczywistości, jest ono raczej trafnym pastiszem. I choćby dlatego nie żałuję, że kupiłem i przeczytałem Burtona i Cyba. Pomimo pewnej ubogości scenariusza (głównie ze względu na to, że są to króciutkie historie), polecam komiks "Burton & Cyb - Kosmiczni Rabusie", jako osoba, która z dużym zainteresowaniem śledzi wszelkie inteligentne próby połączenia komedii z konwencją science fiction.
Moja ocena:
7/10
7/10
AAAA!!!! Miałem ten komiks (ten numer)!!! Pamiętam go, aż mi naszła ochota jeszcze raz go przejrzeć... Pozdr
OdpowiedzUsuńTyle czasu szukałem tego komiksu ,ze straciłem nadzieje już. A tu wchodzę patrzę i jest coś na jego temat, pamietam go z młodości, jako 9-10 latek czytałem go często po czym znikl z mojego życia aż do teraz kiedy mam 28 lat. Dzięki za ten wpis. Pzdr
OdpowiedzUsuń