RECENZJE FILMÓW / KSIĄŻEK / GIER PLANSZOWYCH I KOMPUTEROWYCH / SCIENCE FICTION / HORROR / FANTASY / THRILLER / POSTAPOKALIPSA

czwartek, 21 kwietnia 2011

Historia, jaka przydarzyła się małżonce wielkiego przywódcy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, Kim Il Sunga


Dziś miał być wpis na zupełnie inny temat, ale poczułem pewien silny bodziec. Na kanale TVP Kultura obejrzałem kilka dni temu film dokumentalny z 1989 roku pod tytułem "Defilada". Wyreżyserowany przez Andrzeja Fidyka dokument ukazuje Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną w momencie obchodów 40. rocznicy jej istnienia. Film ukazuje stopień podporządkowania koreańskiego społeczeństwa totalitarnej władzy, nieustanną kontrolę, mobilizację i propagandę kierowaną wobec ludzi. Autor filmu ucieka jednak od wartościujących komentarzy, co sprawia, że film jest bardzo inteligentną próbą zobrazowania wyżej wymienionych zjawisk. Komentarze nasuwają się zresztą same. I tyle o samym filmie. Ale muszę tu przytoczyć pewną opowiastkę pochodzącą z tego dokumentu. 

Wielki wódz Kim Il Sung [ojciec Kim Jong-Ila] w roku 1947 zatrzymał się w Górach Diamentowych i opowiedział następującą historię: Kiedyś jego małżonka Kim Jong-Suk, chcąc zrealizować swoje największe marzenie, jakim było obejrzenie najpiękniejszych widoków na świecie, wybrała się na pieszą wycieczkę w Góry Diamentowe. I w pewnym miejscu nagle przystanęła, bo sobie przypomniała, że nie zrobiła przecież swojemu małżonkowi - wielkiemu wodzowi - obiadu. Zastanawiała się przez chwilę, czy iść dalej i upoić oczy widokiem najpiękniejszych gór świata, czy też wrócić do domu i ugotować mężowi obiad. Po chwili wahania zdecydowała się jednak zrezygnować ze swoich marzeń, wróciła do domu i ugotowała obiad, który bardzo smakował wielkiemu wodzowi. 

Dla upamiętnienia tego wydarzenia postawiono pomnik w miejscu, w którym zatrzymała się "targana wątpliwościami" małżonka wodza. Jest to miejsce swego rodzaju czci, które odwiedzają na przykład wycieczki szkolne. I ja może też pozostawię tą historyjkę bez komentarza. A może Wam, Drodzy Czytelnicy, nasuwają się jakieś refleksje i komentarze?

1 komentarz:

  1. Cóż, to oczywiste, podjęła bardzo dobrą decyzję - czymże są marzenia maluczkich w obliczu burczenia w brzuchu wielkich wodzów? Hitlerowi raz jedyny kiszki marsza zagrały i zaanektował Polskę, Czechy i Norwegię. Stalin gdy poczuł głód wysiedlił pół Ukrainy. Lepiej, żeby wodzowie mieli pełne brzuchy, jak kto się dobrze naje to i mu głupoty z głowy wietrzeją!

    OdpowiedzUsuń