RECENZJE FILMÓW / KSIĄŻEK / GIER PLANSZOWYCH I KOMPUTEROWYCH / SCIENCE FICTION / HORROR / FANTASY / THRILLER / POSTAPOKALIPSA

piątek, 1 kwietnia 2011

Mikroemocje

Jako ludzie lubimy odczuwać różne emocje i doznania, lub jesteśmy odgórnie zmuszeni by je odczuwać. Chodzimy do kina, żeby się wzruszać, przestraszać lub rozśmieszać. Oglądanym widokiem możemy się zachwycić. Sport ekstremalny może podnieść nam poziom adrenaliny. Silne doznania i emocje, zarówno pozytywne, jak i negatywne, są często inspiracją twórczą muzyków, plastyków, reżyserów, pisarzy, itd.
Ot, banał. Ale co z tymi wszystkimi rzeczami, które gdzieś po drodze nam umykają? Dotykając chropowatej powierzchni też możemy odczuwać jakieś emocje. "Hm... A więc to taki jest stopień chropowatości tej powierzchni! Ciekawe..." Nie. To nie jest ciekawe. Bo momentalnie o chropowatej powierzchni zapominamy i zajmujemy się ważniejszymi rzeczami. A przynajmniej wydaje nam się, że zajmujemy się ważniejszymi rzeczami. Zależy od punktu widzenia. Ale czy nie warto czasem powąchać świeżą,  poranną gazetę? 

I właśnie tego typu doznania zainspirowały mnie dziś do stworzenia cyklu "Mikroemocje". Poszczególne (u)twory nie mają żadnych tytułów, ale za to skrupulatnie je ponumerowałem :-) Mam też nadzieję, że nigdy nie zabraknie mi inspiracji na kolejne antypoezje tego typu...

(1)
Zjadłem
nad rankiem
spoconą czekoladkę.

(2)
Na rogu kartki podświadomie
narysowałem jakiś
trójkącik
sobie.

(3)
Zobaczyć orła w spodenkach
I choć tylko w książce
Ale to też dobrze.

(4)
oko
w
oko
rosołu
trwa
konfrontacja
u
stołu

***

2 komentarze:

  1. :D!!!
    Niesamowity cykl :).
    Po pierwsze mam takie pytanie: w jakiej książce można zobaczyć orła w spodenkach?
    A po drugie, bardzo ciekawa obserwacja!
    Nie napomknąłeś wprawdzie o tykaniu zegara (np. takiego marnego modelu, który coś ma w środku uszkodzone, i tyka nierównomiernie, co potwornie może wybić ze snu w ciszy nocy)Albo o fakturze mąki (najlepiej mąki ziemniaczanej). Albo jak np. wieje silny wiatr, taki, że porywa ziarenka piasku i sypie nimi w twarz, a szczególnie w odsłonięte zęby (ponieważ twarz wykrzywia wówczas grymas takiej dezaprobaty wobec wiatru, że zęby odsłaniają się mimowolnie) a potem te ziarenka piasku chrzęszczą między zębami - nie czepiajmy się jednak takich szczegółów, Twoja galeria mikroemocji dostarczyła mi ogromnie dużo radości po pierwsze, a po drugie inspiracji, za obie te rzeczy mówię zgodnym chórem sama ze sobą: DZIĘ-KU-JE-MY!!! Nadmienię również, że ten cykl można podejrzewać o taką, nieoczywistą ale jednak realną, a wręcz namacalną, kompozycję szkatułkową (serio, nie śmiem żartować z literaturoznawstwa, hehe)objawiającą się w wielopoziomowości oddziaływania: cykl opowiada o mikroemocjach, a każda jego część, nie tylko przywołuje je w myślach poprzez treść, ale samą formą wzbudza mikroemocje. Moim skromnym zdaniem, jest to rewolucja w tego rodzaju kompozycji, ponieważ do tej pory objawiała się ona jedynie w warstwie tekstowej, kreując złudzenie zachodzenia na siebie kolejnych rzeczywistości, a ten cykl wychodzi poza ramy tekstu! Stąd konkluzja, którą pragnę się podzielić, że czuję się naprawdę podwójnie mikrorozemocjonowana!
    Chociaż jestem ogromną wielbicielką wszystkich antypoezji, to ten cykl wzbudził we mnie makroentuzjazm i ośmielam się uważać, że to jeden z najbardziej dojrzałych utworów autora i stanowczo proszę o więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za obszerny komentarz i ciepłe słowa, które lały się w moim sercu niczym miód powolnie cieknący po ściankach słoika. Co do orła w spodenkach: Można go zobaczyć w pewnym przewodniku dla obserwatorów przyrody, którego tytułu niestety nie pamiętam. Jest to jednak rzecz raczej z dzieciństwa/wieku szkolnego i same spodenki są jedynie pewnym skojarzeniem, tudzież skrótem myślowym. Co nie zmienia faktu, że dobrze jest to zobaczyć! A tak poza tym, wkrótce pojawią się kolejne mikroemocje. Póki co próbuję je jeszcze wyłapać ze swoich wspomnień, choć najlepsze chyba jednak są te, które przychodzą do głowy na bieżąco i niespodziewanie...

    OdpowiedzUsuń