Na początek cytat z okładki:
"W pewnym prowincjonalnym mieście, w pewnej prowincjonalnej kawiarni pan Wincenty (początkujący pisarz), pan Ludwik (człowiek, który wszystko czyta) i pani Jadwinia (demoniczna kelnerka) rozwiązują zagadki kryminalne. Każdą z 40 zamieszczonych tu zagadek można przeczytać do końca i zobaczyć, jak im się to udaje. Można także czytać je tylko do specjalnego znaczka i spróbować rozwiązać zagadkę samemu. "Prowincjonalne zagadki kryminalne" powstały jako cykl słuchowisk dla Radia Kraków i były prezentowane na antenie przez całe wakacje."
Opis z okładki jest w tym przypadku bardzo celny i treściwy. Ale nie mówi nic o ,jakości" tej książki (zresztą nic w tym dziwnego). Dlatego też zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Po pierwsze, mamy tu do czynienia z naprawdę krótkimi opowiadankami. Każde z nich jest mniej lub bardziej przemyślaną zagadką kryminalną, z którą może zmierzyć się czytelnik. Krótka treść każdej z zagadek jest moim zdaniem jednocześnie zaletą i wadą. Zaletą dlatego, że można wyrywkowo i "bez zobowiązań" przeczytać sobie każde z opowiadali, po czym z nieudawaną bądź udawaną satysfakcją odłożyć książkę na półkę (do ewentualnego następnego razu). Nie potrzeba wiele czasu, aby móc "zabawić się w detektywa", potrzebna jest jedynie odrobina wyobraźni. Z założenia pomysł jest świetny. A jak to sprawdza się w praktyce? Czytamy sobie taką zagadkę do momentu, w którym pojawia się specjalny "znaczek". Potem próbujemy wydedukować jakieś (najlepiej logiczne) rozwiązanie owej zagadki. Następnie możemy sprawdzić poprawność swojego rozumowania (lub też zgodność z rozumowaniem autorów). Moim zdaniem zagadki zamieszczone w książce można podzielić na kilka kategorii:
1) Zagadki, których rozwiązanie jest dość oczywiste i nasuwa się samo po ich przeczytaniu - nie trzeba być żadnym Sherlockiem, żeby sobie z nimi poradzić.
2) Zagadki, których rozwiązanie wcale nie jest oczywiste, ale można się je "wydedukować" na podstawie treści krótkiej historii. Tych niestety jest zdecydowanie za mało (albo może byłem za mało domyślny ... ).
3) Zagadki, których rozwiązania nie da się wymyślić "za cholerę". W niektórych przypadkach nawet się nie siliłem na własne rozwiązanie. Po prostu przeczytałem opowiadanko do końca. Zakończenia takie nie pozwalają się wykazać czytelnikowi, jest albo za mało informacji, albo autorzy wyskakują z jakimś dziwacznym pomysłem, niekoniecznie fajnym, ale na pewno nieprzewidywalnym z punktu widzenia samej zagadki.
Wadą tego nietypowego zbioru opowiadali jest duża ilość zagadek z trzeciej z powyższych kategorii. Poza tym muszę dodać, że "Prowincjonalne Zagadki Kryminalne" nie nadają się raczej do czytania "jednym tchem". Trzeba sobie te opowiadania odpowiednio dawkować, żeby się nie znudziły (a mogą się znudzić). Nie nadają się też do czytania jako „normalna książka”. Trzeba mieć na uwadze, że teksty w niej zawarte były pierwotnie napisane na potrzeby słuchowisk radiowych. Nie mniej jednak jest to dość oryginalna książka (jako całość), która próbuje wciągnąć czytelnika w swego rodzaju interaktywną zabawę (choć nie zawsze się to jej udaje). A poza tym jest napisana ze sporą dozą humoru, co zaliczam jako duży plus. Moja ocena końcowa jest jednak średnia. Miała na to wpływ przede wszystkim wspomniana wyżej „trzecia kategoria”.
"W pewnym prowincjonalnym mieście, w pewnej prowincjonalnej kawiarni pan Wincenty (początkujący pisarz), pan Ludwik (człowiek, który wszystko czyta) i pani Jadwinia (demoniczna kelnerka) rozwiązują zagadki kryminalne. Każdą z 40 zamieszczonych tu zagadek można przeczytać do końca i zobaczyć, jak im się to udaje. Można także czytać je tylko do specjalnego znaczka i spróbować rozwiązać zagadkę samemu. "Prowincjonalne zagadki kryminalne" powstały jako cykl słuchowisk dla Radia Kraków i były prezentowane na antenie przez całe wakacje."
Opis z okładki jest w tym przypadku bardzo celny i treściwy. Ale nie mówi nic o ,jakości" tej książki (zresztą nic w tym dziwnego). Dlatego też zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Po pierwsze, mamy tu do czynienia z naprawdę krótkimi opowiadankami. Każde z nich jest mniej lub bardziej przemyślaną zagadką kryminalną, z którą może zmierzyć się czytelnik. Krótka treść każdej z zagadek jest moim zdaniem jednocześnie zaletą i wadą. Zaletą dlatego, że można wyrywkowo i "bez zobowiązań" przeczytać sobie każde z opowiadali, po czym z nieudawaną bądź udawaną satysfakcją odłożyć książkę na półkę (do ewentualnego następnego razu). Nie potrzeba wiele czasu, aby móc "zabawić się w detektywa", potrzebna jest jedynie odrobina wyobraźni. Z założenia pomysł jest świetny. A jak to sprawdza się w praktyce? Czytamy sobie taką zagadkę do momentu, w którym pojawia się specjalny "znaczek". Potem próbujemy wydedukować jakieś (najlepiej logiczne) rozwiązanie owej zagadki. Następnie możemy sprawdzić poprawność swojego rozumowania (lub też zgodność z rozumowaniem autorów). Moim zdaniem zagadki zamieszczone w książce można podzielić na kilka kategorii:
1) Zagadki, których rozwiązanie jest dość oczywiste i nasuwa się samo po ich przeczytaniu - nie trzeba być żadnym Sherlockiem, żeby sobie z nimi poradzić.
2) Zagadki, których rozwiązanie wcale nie jest oczywiste, ale można się je "wydedukować" na podstawie treści krótkiej historii. Tych niestety jest zdecydowanie za mało (albo może byłem za mało domyślny ... ).
3) Zagadki, których rozwiązania nie da się wymyślić "za cholerę". W niektórych przypadkach nawet się nie siliłem na własne rozwiązanie. Po prostu przeczytałem opowiadanko do końca. Zakończenia takie nie pozwalają się wykazać czytelnikowi, jest albo za mało informacji, albo autorzy wyskakują z jakimś dziwacznym pomysłem, niekoniecznie fajnym, ale na pewno nieprzewidywalnym z punktu widzenia samej zagadki.
Wadą tego nietypowego zbioru opowiadali jest duża ilość zagadek z trzeciej z powyższych kategorii. Poza tym muszę dodać, że "Prowincjonalne Zagadki Kryminalne" nie nadają się raczej do czytania "jednym tchem". Trzeba sobie te opowiadania odpowiednio dawkować, żeby się nie znudziły (a mogą się znudzić). Nie nadają się też do czytania jako „normalna książka”. Trzeba mieć na uwadze, że teksty w niej zawarte były pierwotnie napisane na potrzeby słuchowisk radiowych. Nie mniej jednak jest to dość oryginalna książka (jako całość), która próbuje wciągnąć czytelnika w swego rodzaju interaktywną zabawę (choć nie zawsze się to jej udaje). A poza tym jest napisana ze sporą dozą humoru, co zaliczam jako duży plus. Moja ocena końcowa jest jednak średnia. Miała na to wpływ przede wszystkim wspomniana wyżej „trzecia kategoria”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz