BRIEFING
Sprawa jest poważna. Z trzech różnych laboratoriów naszego
kompleksu naukowego pouciekały wszystkie ameby. I nie będziemy tu wnikać, jaki
jest cel istnienia tych ameb, komu są one potrzebne i po jakiego wała. Trzeba
je teraz powyłapywać, a to nie będzie takie proste, bo małe kreatury sprytnie
się maskują. Przełażą a to przez kratki wentylacyjne, a to przez laboratoria
mutacyjne, nieopatrznie zmieniając swoje kształty i kolory. Zatem czym prędzej
bierzcie się do roboty, ale pamiętajcie, że do tego zadania nie wystarczy
zwykła spostrzegawczość. Szczególnie ważne jest maksymalne skupienie,
koncentracja, no i mam nadzieję, że Wasze zdolności do zapamiętywania są
również bez zarzutów… Koniec końców, może to zadanie nawet się Wam spodoba. Dla
tego, kto pierwszy złapie pięć ameb nasz wspaniałomyślny Zarząd przewidział
specjalną premię. A co! Przecież odrobina rywalizacji jeszcze nikomu nie
zaszkodziła…
AKCJA!
Panic Lab to tytuł, który na pierwszy rzut oka może wydawać
się trochę podobny do słynnego Jungle Speed’a, ale grze Panic Lab bliżej raczej
do planszówki, niż karcianki. Jest to jednak planszówka dość specyficzna, bo umowną
planszę stanowi tu okrąg utworzony z 25 kwadratowych kart przedstawiających
różnego rodzaju ameby, laboratoria i kratki wentylacyjne. Zasady są banalnie
proste. W środku okręgu umieszczamy cztery kości, a każdy wykonany nimi rzut
definiuje, jakiego rodzaju, koloru i sposobu ubarwienia jest ameba, którą
aktualnie mamy schwytać. Ponadto wynik rzutu kośćmi wskazuje, z którego z trzech
laboratoriów uciekło owa nieszczęsne stworzenie i w jakim „poszło” kierunku.
Złapanie ameby jest jednoznaczne ze wskazaniem palcem karty spełniającej wszystkie
kryteria wyrzucone na kościach. Wygląda to tak, że poczynając od właściwego
laboratorium wodzimy wzrokiem po okręgu utworzonym z kart, w ściśle określonym
kierunku i szukamy pierwszej karty przedstawiającej amebę – uciekiniera.
Zadanie to skutecznie urozmaicają, a zarazem znacząco utrudniają karty
przedstawiające kratki wentylacyjne i laboratoria mutacyjne. Jeżeli wodząc
wzrokiem natrafimy na kratkę wentylacyjną, musimy natychmiast przeskoczyć do
następnej kratki, bo tędy właśnie wyjdzie poszukiwany przez nas pełzak. Z kolei
napotkanie laboratorium mutacyjnego oznacza, że ameba zmieniła w nim jedną z trzech
cech swojego wyglądu, czyli np. z pomarańczowej stała się fioletowa. Jest zamieszanie - jest zabawa!
Jak widać po zasadach, Panic Lab jest grą zdecydowanie
bardziej wyrafinowaną niż Jungle Speed, choć jak można się spodziewać, jest też
grą dużo mniej dynamiczną. Osobiście w ogóle mi to nie jednak przeszkadza. W
Panic Lab cenię sobie przede wszystkim prostotę zasad, inteligentny pomysł i
wysokie wymagania, jakie tytuł ten stawia graczom. W przeciwieństwie do Jungle
Speed’a, gdzie liczy się właściwie tylko spostrzegawczość, Panic Lab premiuje również
zdolność do szybkiego zapamiętywania i umiejętność maksymalnego skupienia. Owszem, losowość może mieć
duży wpływ na poziom trudności rozgrywki, bo czasami losowy układ „planszy” i
rzuty kośćmi mogą wskazywać ameby, których odnalezienie jest dziecinnie proste.
Z kolei przy następnym rzucie kośćmi odnalezienie właściwego stworka może
okazać piekielnie trudne, za sprawą np. trzech mutacji i wielokrotnego
przechodzenia przez kratki wentylacyjne. Nie upatrywałbym w tym jakiejś
znaczącej wady gry. Sądzę, że losowość w Panic Lab jest nieodzowna i wprowadza
urozmaicenie. W końcu nie jest to ciężka i złożona gra strategiczna, ale
raczej imprezowy przerywnik. Z drugiej jednak strony, jak na grę imprezową (lub
grę w sporej mierze skierowaną do dzieci), Panic Lab potrafi być zaskakująco "mózgożerny"…
Na uwagę zasługują jeszcze dwie rzeczy: jakość wydania i
cena. Myślę, że obie te cechy zadowolą większość graczy, bo za ok. 30 zł
dostajemy grę zapakowaną w bardzo ładne, kompaktowej wielkości metalowe
pudełko, co prawda z niewielką ilością komponentów wewnątrz, ale za to solidnie
wykonanych. Jedynym istotnym minusem Panic Lab jest dla mnie brak jakichś
alternatywnych wariantów rozgrywki, ale może trzeba to traktować jako pole do
popisu dla wielbicieli modyfikowania zasad gier lub… dla dzieci. Tak czy siak, zdecydowanie polecam sprawdzić tą grę w akcji.
PLUSY:
+ ładne wykonanie,
+ prostota zasad,
+ gra potrafi być naprawdę wymagająca,
+ dobry trening spostrzegawczości, koncentracji i
zapamiętywania,
+ niewygórowana cena.
MINUSY:
- specyficzna rozgrywka z pewnością nie spodoba się każdemu,
- szkoda, że nie ma jakichś dodatkowych wariantów gry.
SKALOWALNOŚĆ: Według informacji podanej na pudełku Panic Lab przeznaczony jest dla 2-10 graczy. Ta górna granica jest dość umowna i może zależeć od ilości miejsca przy stole. Moim zdaniem gra sprawdzi się w każdej konfiguracji, ale im więcej ludzi, tym większa rywalizacja i większa presja.
werdykt:
8 /10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz