Ten prosty w swojej wymowie utwór powstał z autentycznej potrzeby opowiedzenia jakiejś historii. Historii skończonej, obfitującej w zwroty akcji, ale jednocześnie prostej, nieskomplikowanej. Utwór opowiada o młodości, miłości, zdradzie, zemście, cierpieniu i przemocy. A może opowiada o czymś więcej, czego jeszcze nie jestem świadomy?
Balladyska
Świnie do koryta, krowy na pastwisko
Spotkajmy się Mała na wiejskim disco.
Widły do stodoły, do sieni gumiaki
Usiądziem na motorze marki Kawasaki.
Po nierównej drodze, betonowych płytach
Silnik powarkuje, motor zapiernicza.
W tyle już zagroda, w oddali chlewiki
A wiater rozwiewa włosy mej Dżesiki.
Dyska już tuż, tuż
A za nami kurz…
W pobliżu słychać muzyki pląs
W lusterku motoru Volkswagen Golf.
Wyprzedza motocykl, drogę zajeżdża
Wysiedli z niego chłopaki w dresach.
Moja Dżesika już piszczy donośnie
Ja mówię do niej: Nie kwicz jak prosię!
Dwa ciosy pod brodę, wyrwane brwi
Dresiarze już leżą w kałuży krwi.
Dyska już tuż, tuż
A za nami kurz…
Ze wsi jestem chłopak, lecz nie byle jaki
Na śniadanie łykam dresiarzy takich.
Nie płacze Dżesika, już się uśmiechła
Napis ujrzała: „CZAD-DYSKOTEKA”.
Jeszcze zanim zaparkuję motor
Wykręcam trzy bączki. Niech wiedzą, kto to!
Na bramce stoi dwóch takich kafarów
Płacę dziesięć złotych, choć nie bez żalu.
Dyska już tu jest
Densić mi się chce…
Dżesika już wygina swoje piękne ciało
Zatańczyłoby się, gdyby się umiało.
Więc popijam drinka stojąc w końcu sali
Malibu to to nie jest, ale w głowę wali.
Wtem – oczom nie wierzę – Janusz ze wsi Szmurły
Do mojej Dżesiki podchodzi w konkury.
Rozbijam kieliszek, zakaszę rękawy
Oj, w mordę dostanie Januszek głupawy!
Dyska trwa tu już
Zaraz będzie kurz…
Januszek się zatoczył, bo dostał po mordzie
Potem odpowiedział pięknym za nadobne.
Starliśmy się wtedy jak dwa niedźwiedzie
Ochroniarze przyszli – musztarda po obiedzie.
Leżeliśmy już bowiem na deskach dyski
Wyrzucili nas w błoto ciągnąc za pyski.
Leżałem w kałuży, deszcz lał jak z cebra
Dżesika przyszła, Januszka objęła.
Dyski nadszedł kres
Żar miłości zdechł.
Na motor wsiadałem ostatkiem sił
Alkohol buzował wewnątrz moich żył.
W głowie miałem mętlik zdarzeń
Zdrada Dżesiki i obite twarze.
Potem jednak, z szelmowskim uśmiechem
Poprzysiągłem sobie zemstę.
W dwie godziny później w Szmurłach
Rozgorzała ognista łuna.
Po dysce już kilka dni
Jeszcze się tam tli…
***
nie mogę, popłakałam się ze śmiechu :'D. Znakomita!!!
OdpowiedzUsuń