Ostatnio miałem przyjemność wysłuchania książki audio "Kongres Futurologiczny" Stanisława Lema, która wydana została w ramach kolekcji Gazety Wyborczej "Mistrzowie Słowa." Natchnęło mnie to do podzielenia się swoimi przemyśleniami nie tylko na temat samej powieści Lema, ale także (a może przede wszystkim) o całej kolekcji audiobooków firmowanych przez GW.
NA POCZĄTEK - O KOLEKCJI "MISTRZOWIE SŁOWA"
Tej zimy Gazeta Wyborcza wydała kontynuację kolekcji książek audio czytanych przez znanych aktorów. Łącznie w ramach "Mistrzów Słowa" zostało wydanych 27 audiobooków - powieści (i nie tylko) o rozmaitej tematyce i różnym "ciężarze gatunkowym" - od dzieł literatury światowej (jak np. "Idiota" Dostojewskiego), przez klasykę polską ("Pan Wołodyjowski", "Ferdydurke"), aż do powieści o lżejszym, bardziej rozrywkowym charakterze (np. kryminał "Aksamitne Pazurki" Gardnera, czy "Wyznania Chińskiej Kurtyzany" Miao Sing).
PRAWIE SAME ZALETY...
Cechą charakterystyczną całej kolekcji są niewątpliwie świetne interpretacje utworów, bowiem powieści czytane są przez czołówkę polskich aktorów. Muszę przyznać, że niesamowite wrażenia ze słuchania "Ferdydurke" Gombrowicza na długo zostaną mi w pamięci, a to za sprawą genialnej interpretacji Piotra Fronczewskiego. Nie ma co, facet odwalił kawał bardzo dobrej roboty. Ale również w przypadku pozostałych audiobooków nie ma powodów do narzekań, książek słucha się po prostu przyjemnie. Co do kwestii czysto technicznych, takich jak jakość dźwięku, również nie mam zastrzeżeń. Mamy tu dobrej jakości pliki mp3, lekkie szumy można słyszeć w zasadzie tylko w przypadku starszych nagrań (bodajże "Folwark Zwierzęcy"), ale to w ogóle nie przeszkadzało mi w delektowaniu się książkami.
ŁYŻKA DZIEGDZIU + OSOBISTA DYGRESJA...
Jeśli jest w tej kolekcji coś, czego mógłbym się czepić, to jest to z pewnością rzecz namacalna - książeczka poświęcona artyście czytającemu utwór, samemu utworowi, jak również konkretnemu pisarzowi. Sama książeczka wygląda ładnie (żeby nie rzec - ekskluzywnie), papier jest bardzo dobrej jakości, mamy twardą oprawę, ale... Chodzi mi przede wszystkim o proporcje miejsca poświęconego wyżej wymienionym składnikom merytorycznym książeczki. Jej objętość to jedynie 36 stron, ale i to by mi nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że 3/4 tej objętości stanowi biografia i ciekawostki z życia danego aktora, a tylko 1/4 poświęcona jest książce i pisarzowi.
Kupując audiobooki z kolekcji GW kierowałem się przede wszystkim tytułami książek, bądź "renomą" pisarzy tych książek, nie zaś popularnością samych aktorów. Dlatego wolałbym, żeby wspomniane proporcje były odwrotne. Ale zdaję sobie sprawę, że takie pragnienie jest czystą naiwnością, bo rozumiem politykę wydawcy. Prawa rynku są nieubłagane, a kolekcję wydaje się po to, żeby ją sprzedać. A cóż może lepiej promować taką kolekcję, jeśli nie twarze znanych aktorów? Przy uwzględnieniu obecnego trendu promowania w telewizji, prasie i Internecie rozmaitych gwiazd, czy raczej pseudogwiazd, taki zabieg wydawcy jest naprawdę zrozumiały. Zresztą sam fakt wydania tak obszernej kolekcji książek audio na naszym rynku jest wart uwagi, a trzeba też wziąć pod uwagę, że taki "audiobook" jest u nas jeszcze traktowany raczej jako ciekawostka. Dlatego więcej już nie czepiam się takich drobiazgów.
HAPPY END?
Cena audiobooków z kolekcji GW początkowo wydawała mi się zbyt wysoka. Ale zdanie zmieniłem po wizycie w kilku księgarniach (wliczam w to także Empik) i przejrzeniu oferty dostępnych tam książek czytanych (mam na myśli jedynie całe książki, a nie np. słuchowiska radiowe na podstawie książek). Wygląda jednak na to, że popularność i dostępność książek audio w Polsce zaczyna wzrastać, a co za tym idzie, ich ceny powinny być coraz bardziej atrakcyjne. Z pewnością w "jakiejś" mierze do wzrostu tej popularności przyczyniła się również kolekcja "Mistrzowie Słowa", którą... Po prostu polecam. I tyle.
A o samym "Kongresie Futurologicznym" już wkrótce...
NA POCZĄTEK - O KOLEKCJI "MISTRZOWIE SŁOWA"
Tej zimy Gazeta Wyborcza wydała kontynuację kolekcji książek audio czytanych przez znanych aktorów. Łącznie w ramach "Mistrzów Słowa" zostało wydanych 27 audiobooków - powieści (i nie tylko) o rozmaitej tematyce i różnym "ciężarze gatunkowym" - od dzieł literatury światowej (jak np. "Idiota" Dostojewskiego), przez klasykę polską ("Pan Wołodyjowski", "Ferdydurke"), aż do powieści o lżejszym, bardziej rozrywkowym charakterze (np. kryminał "Aksamitne Pazurki" Gardnera, czy "Wyznania Chińskiej Kurtyzany" Miao Sing).
PRAWIE SAME ZALETY...
Cechą charakterystyczną całej kolekcji są niewątpliwie świetne interpretacje utworów, bowiem powieści czytane są przez czołówkę polskich aktorów. Muszę przyznać, że niesamowite wrażenia ze słuchania "Ferdydurke" Gombrowicza na długo zostaną mi w pamięci, a to za sprawą genialnej interpretacji Piotra Fronczewskiego. Nie ma co, facet odwalił kawał bardzo dobrej roboty. Ale również w przypadku pozostałych audiobooków nie ma powodów do narzekań, książek słucha się po prostu przyjemnie. Co do kwestii czysto technicznych, takich jak jakość dźwięku, również nie mam zastrzeżeń. Mamy tu dobrej jakości pliki mp3, lekkie szumy można słyszeć w zasadzie tylko w przypadku starszych nagrań (bodajże "Folwark Zwierzęcy"), ale to w ogóle nie przeszkadzało mi w delektowaniu się książkami.
ŁYŻKA DZIEGDZIU + OSOBISTA DYGRESJA...
Jeśli jest w tej kolekcji coś, czego mógłbym się czepić, to jest to z pewnością rzecz namacalna - książeczka poświęcona artyście czytającemu utwór, samemu utworowi, jak również konkretnemu pisarzowi. Sama książeczka wygląda ładnie (żeby nie rzec - ekskluzywnie), papier jest bardzo dobrej jakości, mamy twardą oprawę, ale... Chodzi mi przede wszystkim o proporcje miejsca poświęconego wyżej wymienionym składnikom merytorycznym książeczki. Jej objętość to jedynie 36 stron, ale i to by mi nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że 3/4 tej objętości stanowi biografia i ciekawostki z życia danego aktora, a tylko 1/4 poświęcona jest książce i pisarzowi.
Kupując audiobooki z kolekcji GW kierowałem się przede wszystkim tytułami książek, bądź "renomą" pisarzy tych książek, nie zaś popularnością samych aktorów. Dlatego wolałbym, żeby wspomniane proporcje były odwrotne. Ale zdaję sobie sprawę, że takie pragnienie jest czystą naiwnością, bo rozumiem politykę wydawcy. Prawa rynku są nieubłagane, a kolekcję wydaje się po to, żeby ją sprzedać. A cóż może lepiej promować taką kolekcję, jeśli nie twarze znanych aktorów? Przy uwzględnieniu obecnego trendu promowania w telewizji, prasie i Internecie rozmaitych gwiazd, czy raczej pseudogwiazd, taki zabieg wydawcy jest naprawdę zrozumiały. Zresztą sam fakt wydania tak obszernej kolekcji książek audio na naszym rynku jest wart uwagi, a trzeba też wziąć pod uwagę, że taki "audiobook" jest u nas jeszcze traktowany raczej jako ciekawostka. Dlatego więcej już nie czepiam się takich drobiazgów.
HAPPY END?
Cena audiobooków z kolekcji GW początkowo wydawała mi się zbyt wysoka. Ale zdanie zmieniłem po wizycie w kilku księgarniach (wliczam w to także Empik) i przejrzeniu oferty dostępnych tam książek czytanych (mam na myśli jedynie całe książki, a nie np. słuchowiska radiowe na podstawie książek). Wygląda jednak na to, że popularność i dostępność książek audio w Polsce zaczyna wzrastać, a co za tym idzie, ich ceny powinny być coraz bardziej atrakcyjne. Z pewnością w "jakiejś" mierze do wzrostu tej popularności przyczyniła się również kolekcja "Mistrzowie Słowa", którą... Po prostu polecam. I tyle.
A o samym "Kongresie Futurologicznym" już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz