Dziś zapraszam na dość urozmaicony zestaw recenzji filmowych. Całość oczywiście w dużym skrócie.
Poprzednie odcinki moich recenzji w skrócie znajdziecie tutaj: TRZY SZYBKIE (1), TRZY SZYBKIE (2).
Shadow (2009)
Gatunek: horror
Podobne do: Wzgórza Mają Oczy, Droga Bez Powrotu (Wrong Turn), Frontieres
Horror może niezbyt oryginalny, ale z przesłaniem. Żołnierz, który powrócił z misji w Iraku, postanawia zwiedzić na rowerze opuszczone górskie tereny. Sęk w tym, że trafia w miejsce, o którym krążą mroczne legendy. A mroczne legendy, jak to mroczne legendy: lubią się spełniać. Nasz bohater trafia zatem w ręce dziwnej, prymitywnej istoty, która najwyraźniej czerpie przyjemność z torturowania ludzi... Fabuła filmu jest oklepana, ale twórcom udało się zbudować niezwykle mroczny nastrój, któremu zdecydowanie sprzyja "europejskość" tej produkcji. Jest zdecydowanie bardziej klimatycznie niż w horrorach hollywoodzkich, ale mimo tego Shadow zachowuje wiele cech klasycznego, amerykańskiego "slashera". Natomiast samo zakończenie filmu to nie tylko wielkie zaskoczenie, ale również ciekawa - choć odrobinę infantylna - refleksja na temat okrucieństwa wojny. Film ogląda się całkiem przyjemnie, o ile rzecz jasna lubicie horrory.
werdykt:
7/10
Green Lantern (2011)
Gatunek: akcja / science fiction (adaptacja komiksu)
Podobne do: innych adaptacji komiksów (Superman, Fantastyczna Czwórka)
Krótko i bez owijania w bawełnę: Kolejna, według mnie - nieudana adaptacja komiksu. Dlaczego? Bo nudna, wtórna (w stosunku do wielu innych adaptacji komiksów Marvela i DC) i bez emocji. Nawet efekty specjalne są jakieś takie "umowne", a w każdym razie - nieporażające. Na dodatek rozbawił mnie główny przeciwnik Zielonych Latarni, zwany Paralax. Wielce złowroga to istota, która żywi się strachem i ma ambicje do pochłonięcia całego wszechświata. Niestety, pod koniec seansu okazuje się, że to "d*pa nie przeciwnik". Sposób pokonania Paralaxa okazał się tak banalny, że aż śmieszny. Reasumując: Green Lantern to flaki z olejem i niewykorzystany potencjał. Obejrzeć niby można, ale w tym roku mieliśmy już dwie ekranizacje komiksów, które były dużo lepsze. Mam tu na myśli Thora i Kapitana Amerykę (a zwłaszcza tego drugiego).
werdykt:
4/10
A na zakończenie (jak zwykle) najciekawszy film w zestawieniu:
The Perfect Host (2010)
Gatunek: thriller / komedia kryminalna
Podobne do: nawet nie wiem...
Film zaczyna się, gdy pewien facet ucieka z miejsca zbrodni (jakiegoś napadu...). Jego noga silnie krwawi, więc musi szybko znaleźć schronienie. Na domiar złego w radiu słyszy o tym, że jest ścigany przez policję, a jego twarz jest już pokazywana w telewizyjnych wiadomościach. Facet postanawia wstąpić do pierwszego lepszego domu i tam przeczekać najgorsze. Początkowo nie udaje mu się nabrać pewnej starszej kobiety, że jest świadkiem jehowy (tak jak ona), ale przy kolejnym domostwie gość przygotował się już znacznie lepiej. Zajrzał do skrzynki na listy, wyciągnął jakąś pocztówkę i postanowił, że zostanie "przyjacielem" nadawcy. Pomysł dobry, tym bardziej, że nadawcą jest jakaś Julia z Sydney, co może świadczyć, że nie jest to bliska znajomość adresata. Szanse zatem rosną... Zaraz potem nasz uciekinier staje przy domofonie i się zaczyna... Gospodarz w końcu daje się nabrać, a dom staje otworem dla przestępcy, o którym właściwie nic nie wiadomo. Sęk w tym, że o gospodarzu również nic nie wiemy, a dość szybko okazuje się, że nie jest on zupełnie normalnym człowiekiem...
Więcej już nie zdradzę, bo powiedziałem już i tak za dużo. Ale nie martwcie się. The Perfect Host zaskoczy Was co najmniej kilka razy. Bo siłą tego filmu jest nie tylko doskonały, nieprzewidywalny scenariusz, ale także złamanie (co najmniej kilku) konwencji gatunkowych. Właściwie to nie widziałem drugiego takiego filmu. Fabuła jest po prostu oryginalna i niesamowicie wciąga! Całość nagrana jest również z dużym poczuciem humoru. Od początku film rzuca widza w wir akcji, a gdy akcja spowalnia, mamy do czynienia z dialogami "na ostrzu noża", którym przyglądamy i przysłuchujemy się z zapartym tchem. Na plus muszę zaliczyć również fakt, że The Perfect Host nie zdradza widzom wszystkich faktów i tajemnic, jakie towarzyszą bohaterom tego filmu. Zakończenie również pozostawia widzom otwarte furtki. Z chęcią obejrzałbym drugą część tego dzieła, choć wątpię, żeby kiedykolwiek została nagrana. Jest to - bądź co bądź - kino niekomercyjne i jako takie nie ma wielkich rzesz zwolenników. Ale mnie ten film po prostu kupił. Zdecydowanie polecam, bo jest cholernie dobry. Jest również na tyle oryginalny, że postanowiłem (za namową żony) wystawić mu oryginalną notę. A co tam! Wolno mi!
werdykt:
9,25/10
Co do filmu "The Perfect Host", potwierdzam, że film jest naprawdę godny obejrzenia. Zaskakujący, zabawny, niepowtarzalny.... Dodam, że nie tylko ocena wystawiona była za namową żony, ale sam film obejrzany również za jej namową :)
OdpowiedzUsuń