RECENZJE FILMÓW / KSIĄŻEK / GIER PLANSZOWYCH I KOMPUTEROWYCH / SCIENCE FICTION / HORROR / FANTASY / THRILLER / POSTAPOKALIPSA

środa, 30 czerwca 2010

Zawsze


Ta krótka forma powstała podczas kąpieli w wannie. I choć fakt ten nie ma najmniejszego znaczenia, to z kolei znamienity jest fakt, iż utwór ten zdaje się mieć jakiś ukryty sens. Ale zapewniam, to działanie niezamierzone :)



Zawsze

Porą wieczorną, czy to poranną
Gdy chadzałem do Pewexu
Podążało za mną
Pół miliona insektów  

***

czwartek, 17 czerwca 2010

Jak czwartek to czwartek...

Z okazji tego, że dziś mamy czwartek - będzie wiersz o takim a nie innym tytule. Choć przyznam szczerze, że to zupełny zbieg okoliczności. Nie ma co się sugerować...


Czwartek

Jeszcze tylko pokroję marchew
I uratuję kogoś przed walcem.
Jeszcze zupę zrobię na wtorek,
Świat uratuję przed nowotworem.
Środa zaś, to dzień wyjątkowy.
Na obiad będzie udziec wołowy.
Później do prania kupię proszek.
Rebelia i pranie odbędzie się w piątek.
Kopyta wyciągnę w niedzielę, raniutko.
Ten czwartek umęczył mnie bowiem nieludzko.
Następny dzień - to jest poniedziałek,
A o sobocie też nie wspomniałem...
Choć raczej nie było wtedy wspaniale.
Parowóz jak jechał, tak jedzie dalej.

***

wtorek, 15 czerwca 2010

Poszukiwanie

Dziś wiersz, który jest limerykiem, a przynajmniej jeżeli chodzi o układ rymów: AABBA. Ale nie będę tu jednak rozbierał go na czynniki pierwsze. Niech inni to zrobią ;-)


Poszukiwanie

Dziad zbudował piękną łajbę.
Wstawił maszt, a potem żagle.
I wypłynął, aby spotkać
Mistrza Świata w Totolotka.
Może kiedyś go odnajdzie...

***

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Wiersz weekendowy, czyli (prawie) limeryk zbiorowego autora

Nie jest to limeryk zgodny z definicją tej formy, ale prawie...

***

Pewien człowiek w szarej bluzie
Wszedł do lasu żwawym krokiem.
Zdecydował trzeźwym okiem,
Przyjrzeć się pradawnej śluzie.

***

A oto pełna lista autorów niniejszego utworu:
Agnieszka Jarosz
Andrzej Kondratowicz
Ewelina & Tomasz Szpak
Anna Kalinowska
i moja skromna osoba - Arkadiusz Deroszewski

Antypoezji ciąg dalszy, czyli "WŁADZIA"



Władzia

Pani Władzia medal dostała.
Przecież wzorowo pracowała
Przy kadzi.
Dla Władzi
To sukces niemały,
Pokonać zakład cały.
I wszystkie koleżanki
W ferworze walki.
A medal z plastiku.
Na Władzi staniku
Ślady zużycia...
Nowy by się przydał.

***

wtorek, 8 czerwca 2010

Kolejne (anty)poezje ! ! !


Zapraszam do ponownych odwiedzin Kącika Poezji Niekonwencjonalnej, w którym pojawiła się nowa (acz niewielka) porcja poezji ekstremalnie (nie)zaangażowanych ;-P Także warto. Szybkie przejście TUTAJ.

niedziela, 6 czerwca 2010

GREEN ZONE - pierwsze wrażenia po wyjściu z kina

4 czerwca 2010 r. - to data polskiej premiery filmu GREEN ZONE. Następnego dnia po tej dacie miałem przyjemność znaleźć się na seansie tego filmu w elbląskim Multikinie. Co do samego kina to muszę zaznaczyć, że zaliczyli niezłą wpadkę. Film był wyświetlany od początku w złych proporcjach, w ten sposób, że ostatnia linijka napisów była wyświetlana już pod ekranem (a tym samym była słabo czytelna). Po ok. 10 minutach przerwali wyświetlanie, a po kolejnych kilku minutach zaczęli wyświetlać od początku. Dziwne to było, ale i tak nie zepsuło mi przyjemności płynącej z oglądania GREEN ZONE. 

Przede wszystkim jest to film, którego reżyserem jest Paul Greengrass, autor "Krucjaty Bourne'a" oraz "Ultimatum Bourne'a". Jeżeli ktoś widział te tytuły, dalej właściwie nie musi już dalej czytać, bo GREEN ZONE utrzymany jest w bardzo podobnej konwencji. A to powinno być już znaczącą rekomendacją. 

Dla niewtajemniczonych: Filmowa "Trylogia Bourne'a" to coś pomiędzy klasyczną sensacją i thrillerem, a nawet thrillerem politycznym. W każdym razie smakuje nieźle. I tak też jest w przypadku GREEN ZONE. Akcja filmu rozgrywa się podczas pierwszych dni wojny w Iraku. Głównym bohaterem jest żołnierz, który wraz ze swoją "ekipą" musi odnaleźć broń masowego rażenia. Problem pojawia się, kiedy w miejscach wskazanych przez tajemniczego informatora o pseudonimie Magellan żołnierze nie znajdują kompletnie niczego. Pytania zaczynają się piętrzyć, intryga się zawiązuje, bohater, którego gra Matt Damon zaczyna się orientować, że jest tylko narzędziem w czyichś rękach. Zamiast broni masowego rażenia odnajduje broń o wiele groźniejszą dla świata politycznego - prawdę. Mamy tu kompleksowe podejście do politycznych machinacji związanych z wojną w Iraku. Temat już niestety mało oryginalny i nie na czasie, ale za to jak zrealizowany! Trzęsąca się kamera i dynamiczne "zoomy" mają sprawiać wrażenie dokumentu reporterskiego, wartkiej akcji towarzyszy niesamowicie dynamiczna, budująca napięcie muzyka, która "wie", kiedy przycichnąć, żeby jeszcze bardziej spotęgować napięcie. Sposób realizacji filmu akcji ("sensacyjnego") stosowany przez Paula Greengrass'a to dla mnie mistrzostwo w tym gatunku. Wszyscy fani wspomnianej wcześniej "Trylogii Bourne'a" powinni odnaleźć w GREEN ZONE spełnienie kinematograficznych marzeń. Dla mnie GREEN ZONE to taka wisienka na torcie (gdzie tortem jest oczywiście wspomniana trylogia). Ale mam nadzieję, że Greengrass upiecze jeszcze niejeden tort.


Moja ocena:
9/10

środa, 2 czerwca 2010

ZŁOTE MYŚLI Z CZARNEGO LĄDU

Uwaga!!! Na pasku bocznym Odległych Światów pojawił się zagadkowy element: Afrykańska złota myśl. Pojawiają się tam AUTENTYCZNE przysłowia i mądrości pochodzące z Afryki. Innymi słowy, za każdym razem, gdy strona mojego skromnego bloga zostanie otwarta lub odświeżona, pojawi się losowo wybrana złota myśl. Zapraszam wszystkich do refleksji nad tymi sentencjami, bowiem niektóre są naprawdę frapujące i dające do myślenia. A niektóre z kolei proste i prawdziwe, jak również czasami bardzo podobne do niektórych polskich przysłów. Wiele z afrykańskich przysłów jest dla nas czystą abstrakcją, a to powoduje, że bywają naprawdę śmieszne. Bazę tychże sentencji będę stale rozszerzał. Polecam!


Wszystkie zamieszczone przeze mnie przysłowia pochodzą z książki: "MYŚLI SREBRNE I ZŁOTE Z CZARNEGO LĄDU - PRZYSŁOWIA, OPOWIEŚCI, ZAGADKI abisyńskie, murzyńskie, pigmejsko - khoisańskie". Teksty oryginalne zebrali i przełożyli: Joanna Mantel-Niećko, Nina Pilszczikowa, Roman Stopa. Wydawnictwo: Wiedza Powszechna, Warszawa 1958.

wtorek, 1 czerwca 2010

The Road - Droga


Film „The Road” z 2009 roku to adaptacja powieści pod tym samym tytułem, której autorem jest niejaki Cormac McCarthy. Muszę tu jednak z całą stanowczością zaznaczyć, że powieści tej nie było mi dane przeczytać (jak na razie!). Dlatego też recenzja niniejsza odnosi się wyłącznie do filmu i dzieło to oceniam tylko jako film. A zatem tylko film, ale za to jaki!


„Drogę” – jako gatunek filmu - należy zaliczyć do dramatu, jednak należy mieć na uwadze, że to dramat postapokaliptyczny (albo, jak wolą niektórzy, dramat science fiction). Ponadto „Droga” jest tzw. „filmem drogi”. A to ci niespodzianka, nieprawdaż? Jak już wspomniałem, przytoczonej na początku powieści nie czytałem, ale mogę pochwalić się co najmniej kilkoma przeczytanymi powieściami postapokaliptycznymi, które na dodatek są takimi właśnie „opowieściami drogi” (np. „Aleja Potępienia”, „Droga do wieczności”, „Późne lato”, tudzież „Ślimak na zboczu”, „Wilk w cieniu”). Dlatego też film „Droga” oglądało mi się tak, jakbym czytał wciągającą powieść. Ten fakt jest już znaczącą rekomendacją, ale przejdźmy dalej…


„Droga” przedstawia nam mroczną wizję świata po apokalipsie. Jest brudno, szaro i smutno („screeny” z filmu mówią same za siebie), sporo w filmie krajobrazów nędzy i rozpaczy, zniszczonych domów, osiedli, opuszczonych centrów handlowych itp. Sytuacja ludzi żyjących w tym świecie jest mało optymistyczna. Przede wszystkim doskwiera im i wyniszcza ich głód. Kanibalizm staje się dla niektórych jedyną formą przetrwania. Głównymi bohaterami opowieści są dwie osoby – ojciec i syn. Podróżują oni po zniszczonym świecie chcąc po prostu w sposób godny przeżyć i… Dotrzeć do morza. Nie będę zdradzał tu wiele szczegółów dotyczących scenariusza, bo w tego typu opowieściach lepiej jest samemu śledzić i zbierać do kupy strzępki informacji np. o samej apokalipsie, bohaterach filmu.

Wizja świata przedstawiona w „Drodze” jest bardzo plastyczna i realistyczna, wręcz namacalna. Dramat sytuacji w jakiej znajdują się bohaterowie, jak również dramat ludzkości, której przyszło żyć w takim świecie, jest zatrważający. Aby jednak nie zniechęcać tych, którzy nie pałają miłością do filmowych dramatów, dodam, że „Droga” w wielu momentach jest także rasowym thrillerem, a nawet - w jednej z ciekawszych scen - horrorem! Poza tym umiejętnie budowane napięcie jest również dużą zaletą filmu. No dobra, kończę już rozpływanie się w zachwytach, żeby wskazać jakieś minusy. Dla mnie minusem jest właściwie tylko zakończenie, które nie uwieńczyło w jakiś „wyjątkowy” sposób tak znakomitej postapokaliptycznej wizji. Ale taka wada to właściwie nie wada, a z pewnością tylko moje subiektywne postrzeganie tego filmu (a poza tym nie czytałem powieści, ani nie znam jej autora). „The Road” polecam przede wszystkim miłośnikom postapokalipsy. I to bez dwóch zdań!

  
Moja ocena: 
10/10