Rybka była złota, choć niemal same ości.
Krzyknęła do rybaka: Ratunku! Litości!
Ten zaś rzecze: Powiem coś ci:
Za pomoc żądam wystawnych nieruchomości!
Hrabia do pałacu sobie prawa rości,
A ja chcę mieć dla siebie wszystkie jego włości.
I niech mi poddanymi będą ludzie prości,
Lecz tylko ładni, bez szpetnych narośli.
A nie chcesz rybaku miast tego miłości?
Kobiety przepięknej, co nie stroni od nagości
I nie szczędząc zapału, ani czułości
Będzie dawać upust twojej męskości?
A potem da ci synów, silnych latorośli,
Których pomoc każdą twą pracę uprości.
Nie zaznasz wówczas pogardy i złości.
Twa chata choć skromna, wielu przyjmie gości,
Przyjaciół, co będą w smutku i w radości.
A ty będąc ostoją spokoju i mądrości
Dożyjesz późnej, szczęśliwej starości.
Tą wizją dotknięty aż do szpiku kości
Rybak postanowił żyć w ładzie i godności.
Lecz historia ta nie jest wesoła w całości,
Bowiem hrabia, co w piątym wersie zagościł
Przy całej swej bucie, próżniactwie, otyłości
Pozbawiony został jednak swojej posiadłości.
Zmuszony do życia w głodzie, ubogości
Wałęsał się ciągle poszukując żywności.
Rybka była złota, choć niemal same ości.
I nie byłoby w tym wprawdzie żadnej nowości
Gdyby nie fakt, że hrabia w pazerności
Nie pomyślał o złotego jej blasku cudowności
I pomimo trochę obrzydliwej lepkości,
Zeżarł Rybkę bez większej lubości.
Zawiedziony srodze mięsa brakiem jakości
Poczuł tylko mdłości.
***
Po dokonaniu lektury wiersza odkryłam, że dręczy mnie pytanie: kto zatem zażyczył sobie pałacu hrabiego, nie dając się tym samym skusić sielankowej wizji długiego i szczęśliwego życia w harmonii i otoczeniu miłości i przyjaźni? Przychodzi mi też do głowy taka konstatacja, że co komu pisane, to go nie minie. Ileż to biednych złotych rybek straciło życie, zanim ich oprawcy zdążyli odkryć ich magiczne właściwości...
OdpowiedzUsuń