Mam na imię Rościmir.
Bardzo oryginalnie,
Jak na dzisiejsze czasy.
Lubię rosół, pomidorówkę
I babkę cytrynową.
Lubię tez obejrzeć dobry film,
Poczytać dobrą książkę
I posłuchać dobrej muzyki.
Nie lubię tylko zachlapanych zlewów.
Jak ktoś zmywał naczynia
I nie wytarł potem ścianek zlewu.
Zostają wtedy na nich krople.
Są rozmieszczone chaotycznie
I same prędko nie wyschną.
A nawet jak wyschną, to
Zostaną takie ślady, zacieki...
Za chwilę strzelę sobie w łeb.
Żegnajcie więc.
***
Kurcze, nie umiem do końca zrozumieć bólu Rościmira, tak jak on nie potrafi pojąć, jak komuś może totalnie zwisać zachlapany zlew, choćby nawet był chaotycznie zachlapany, pojmuję jednak, że Rościmirzy żyją wśród nas, nękani ciągle przez takie to a owakie natręctwa, z różnych stron napływające, a to brak linii równoległych w naturze, a to niefunkcjonalność tarki do ziemniaków gdy przychodzi do jej mycia, przekrzywiony obrazek na ścianie... Rościmir nie ma lekko.
OdpowiedzUsuń