RAZ NA RUSKI ROK
Gry komputerowe są raczej rzadkim gościem Odległych Światów… Jeżeli mam być szczery, to pojawiły się na łamach niniejszego bloga tylko raz… Czyli rzadko :) Myślę, że pora to naprawić. Co prawda w dalszym ciągu gry komputerowe będą tu rzadkością, ale teraz jest okazja, żeby polecić Wam pewien tytuł.
Chodzi o grę Trine. Pisząc te słowa jestem świeżo po jej ukończeniu. I muszę przyznać, że gra niesamowicie mnie wciągnęła. Pokrótce opiszę najważniejsze czynniki, które zainspirowały mnie do napisania tej rekomendacji, recenzji, czy jak tam to nazwać. Nieistotne.
SPEŁNIONE POSTULATY
Istotny jest natomiast fakt, że Trine to prawdziwa i niezmącona zbędnymi pierdołami platformówka 2D. W mojej skromniej opinii Trine udowadnia wszem wobec, że:
1) platformówki 2D nie wymarły całkowicie,
2) da się zrobić tego typu grę w godnej teraźniejszym czasom oprawie audiowizualnej,
3) da się zrobić platformówkę 2D ze sterowaniem wygodnym i intuicyjnym dla PC-towców,
4) da się zrobić zręcznościową platformówkę jako taką, pozbawioną tzw. bossów.
„… BO NIE PRZESZEDŁEM BAZY…”
A teraz moja mała dygresja na temat bossów w grach. Uświadomiłem sobie niedawno, że… Nie cierpię bossów. Dlaczego? Ponieważ ich pojawianie się w grach jest niesamowicie powtarzalne, przewidywalne, często sztampowe. Z reguły każdy następny boss różni się od poprzedniego tym, że jest większy od poprzedniego, bardziej odporny na wszelakiego rodzaju ciosy, ma więcej dział, karabinów, macek, głów, kolców, etc. Albo jest szybszy, „sprytniejszy” i nie wiadomo co jeszcze. A wszystko to niestety sprowadza się do konieczności znalezienia słabego punktu danego bossa i wykonywania określonego schematu ruchów mających na celu pokonanie / unieszkodliwienie go. Tacy bossowie są generalnie domeną wszelkiego rodzaju gier zręcznościowych, ale moim zdaniem rzadko kiedy dodają grze naprawdę ciekawych, pożądanych emocji. Przykładem może tu być gra Star Wars: The Force Unleashed II, w której to czułem się żenująco znudzony pokonując bossa już w drugim levelu. Porażka. Zero pomysłu i inwencji twórczej autorów. Na plus mogę natomiast zaliczyć bossów chociażby w takim Jedi Knight II, albo Jedi Academy. Tam bossowie są z reguły rozmiarów bohatera, którym kierujemy, niejako wtapiają się w normalny przebieg poziomów gry. Nie ma specjalnych udziwnień i niepotrzebnych wodotrysków, a rezultatem tego są naprawdę emocjonujące walki, w tym przypadku akurat na miecze świetlne. A zatem, nie jestem tak do końca przeciwnikiem bossów... I to tyle na ich temat. Pora wrócić do Trine…
MOŻNA PROSIĆ O JAKIEŚ KONKRETY?
Fabuła gry Trine rozgrywa się w baśniowym świecie fantasy, a do dyspozycji mamy trójkę bohaterów: rycerza, złodziejkę i czarodzieja (tudzież maga). Fabuły jednak nie opiszę, ponieważ właściwie jest tylko pretekstem, choć trzeba przyznać, że ma sporo elementów humorystycznych. Najlepsze jest jednak to, że nie musimy wybierać, którym bohaterem chcemy się poruszać przez całą grę, bo… w każdej chwili możemy zmienić postać którą kierujemy! A jest po co zmieniać, bo każdy z bohaterów dysponuje innymi umiejętnościami. Technicznie rzecz biorąc w Trine poruszamy się przez większość czasu w prawą stronę, pokonując rozmaite przeszkody terenowe i w postaci wrogich stworzeń (głównie ożywionych szkieletów). Gra jest zatem dość oldskulowa, ale nie można tego powiedzieć, jak już się dobrze popatrzy na detale grafiki. Jest po prostu pięknie i bajecznie. Zresztą screeny mówią same za siebie. Poza tym na plus zasługują elementy rozwoju postaci. Wprawdzie żaden z tego erpeg, ale zdobywanie nowych poziomów doświadczenia i zbieranie przydatnych artefaktów znacząco urozmaica czas spędzony z Trine. Wszystko to składa się na naprawdę bardzo dużą grywalność. Dawno już tak dobrze nie bawiłem się przy dwuwymiarowej platformówce. Polecam!
PLUSY:
+ Świetnej jakości, baśniowa grafika
+ Klimatyczne dźwięki i muzyka
+ Wygodne sterowanie „klawiatura + mysz”
+ Połączenie gry zręcznościowej i logicznej
+ Fizyka obiektów (czarodziej rulez!)
+ Przyjemna rąbanka (rycerz rulez!)
+ Genialne strzelanie z łuku (złodziejka rulez!)
+ Praktycznie nie ma bossów :)
MINUSY:
- Zdecydowanie za krótka…
- Mało zróżnicowani przeciwnicy
- Mało zróżnicowani przeciwnicy
- Zabrakło mi jeszcze poziomów w zimowej scenerii, ale może będzie kiedyś druga część…
Moja ocena:
8/10
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń