Ponieważ przy okazji recenzji filmu Unthinkable poruszyłem niejako kwestię niedocenianych filmów, dziś chciałbym zaprezentować obraz "Cela", który moim zdaniem można uznać za niedoceniany. Choć film ten liczy sobie już ponad dziesięć lat, naprawdę niewiele się zestarzał i wciąż należy do moich ulubionych thrillerów.
Jeśli już zdążyła zniechęcić Was twarz Jennifer Lopez, która gra główną rolę w Celi, to muszę naprowadzić Was na właściwą drogę. Nie ma najmniejszego powodu, żeby się zniechęcać! Nie przekreślajcie tego filmu ze względu na J.Lo! Owszem, nie jest ona jakąś genialna aktorką, ale jej rola w Celi wcale nie jest esencją tego filmu (choć nawiasem mówiąc J.Lo naprawdę nie wypadła w tym filmie źle).
Główną bohaterką filmu jest utalentowana psychoterapeutka Catherine Deane. Przy pomocy najnowszych zdobyczy techniki przenosi się ona do umysłu szaleńca - seryjnego mordercy, który zabijał piękne, młode kobiety topiąc je w... wybielaczu. Zabijał, dopóki nie zapadł w śpiączkę. Problem w tym, że zanim go złapano zdążył gdzieś ukryć jedną ze swoich ofiar. Jedynym sposobem na zdobycie informacji o położeniu ofiary, która prawdopodobnie żyje, jest wniknięcie do umysłu mordercy. Same technikalia tego procesu wprowadzają zatem do filmu elementy kina science fiction. Poza tym mamy jednak dość ambitne połączenie thrillera psychologicznego z kryminałem. Największym atutem filmu są z pewnością plastyczne wizje obrazujące ponure sny psychopaty. Są nie tylko przerażające, ale również pełne pokręconego artyzmu, mrocznej i zarazem pięknej sztuki. To właśnie sceny rozgrywające się w umyśle szaleńca sprawiają, że o filmie Cela tak łatwo się nie zapomina. I być może te właśnie artystyczne wizje przyczyniły się do (delikatnie mówiąc) niezbyt spektakularnej popularności filmu, bowiem mogły dla szerszej publiczności uchodzić za niezrozumiale lub zbyt poronione (pamiętajmy, że w 2000 roku kino dopiero przygotowywało się na chore wizje w stylu "Piły").
W każdym razie jestem przekonany, że Cela ma wielu swoich wielbicieli, a ja z pewnością się do nich zaliczam. A tym, którzy filmu jeszcze nie widzieli, polecam jak najszybciej nadrobić zaległości.
werdykt:
8,5/10
Oznajmiam, że jeszcze nie przeczytałam recenzji, odczucia moje więc opieram jedynie na wrażeniach po obejrzeniu powyższych kadrów i z całą odpowiedzialnością oświadczam, że filmu tego pragnę doświadczyć, gdyż zapowiada się genialnie :)
OdpowiedzUsuń